We wczorajszym wpisie o spożywczych nowościach umieściłem między innymi kawy mrożone Zott Caffreze. A że akurat dziś natknąłem się na nią w markecie, to postanowiłem szybko sprawdzić jak kawa od Zott wypadnie w rzeczywistości.
Do wyboru są dwie wersje: cappuccino, lub latte macchiato. Sięgam po wersję numer dwa, bo lubię. Przy kasie grzecznie pozbywam się dwóch złotych i dwudziestu dziewięciu groszy i mogę testować.
Porcja raczej niewielka, bo tylko 200ml. Kolor także nie zachwyca, ale to w końcu tylko (albo AŻ!) kawa z mlekiem. Jest nawet trochę pianki po przelaniu do szklanki (ma się ten rym, co?). Kiedy przelewałem Caffreze miałem wrażenie, że całość jest bardzo gęsta. Konsystencja to może nie sos, ale z całą pewnością bliżej do śmietanki niż chudego mleka.
Jeśli już przy mleku jestem. Dobrze byłoby gdybyście nie mieli na nie uczulenia, bo napój składa się prawie wyłącznie z mleka i cukru. Dalej w ilości 0,8% mamy ekstrakt z kawy. Powiedziałbym że mało, ale ktoś kiedyś już mnie uświadomił w komentarzu, że przemysłowy ekstrakt z herbaty to naprawdę poważna sprawa :). Podejrzewam, że z kawą jest podobnie.
Smak jest moim zdaniem… ciężki. Spodziewałem się jakiejś naprawdę „świeżej” kompozycji na upalny dzień, ale tu zalatuje trochę kawowym „ulepem” :). Całość jest co prawda smaczna, ale daleko tutaj do kawy… takiej kawy kawy :). Słodycz jak na moje podniebienie, które codziennie przyjmuje duże ilości dobrej kawy bez cukru, jest przerażająca. Konsystencja tak jak się spodziewałem rzeczywiście mocno śmietankowo-mleczna.
Niby jest to smaczne a z drugiej strony jakoś nie mam ochoty sięgnąć po Zott Caffreze kolejny raz. Za słodkie, mało orzeźwiające jak na mrożoną kawę, no i mało tu kawy w kawie, przynajmniej jak na moje preferencje. Trzeba jednak dodać, że moje kawowe upodobania są chyba nieco inne niż większości, bo wiele osób zachwyca się np totalnie na mój gust niepijalnymi kawami z syropami w ilościach hurtowych w Sturbucksie i innych przybytkach :). W każdym razie tak jak obiecałem, zaczynam zgłębiać w upalne dni temat mrożonych kaw, dlatego kolejna czeka już w lodówce na test :).
Swoją drogą jeden z czytelników napisał do mnie email z prośbą o konfrontację gotowych placków tortilla. Zainteresowani?
Pan Tester
Stokrotka Market
-
7/10
-
5/10
-
4/10
brrrrrr aż mnie dreszcz obrzydzenia przebiegł po plecach – współczuję takiego produktu do testu 😉 toż to nawet koło kawy nie stało. Mnie ostatnio urzekła mc donaldsowa Iced Orange Mocha – najlepiej bez gluta śmietany na powierzchni. Orzeźwiająca, zimna, mocna, kawowa i ciemnoczekoladowa. Mniam. Niesłodka, a nawet jeśli coś cukru tam jest, to nie czuć tego w ogóle.
Brzmi dobrze. Chyba mnie przekonałaś 🙂
W biedrze nowa seria chipsów biedronkowych: złociste. Chwilowo jem chili i muszę przyznać, że są genialne. Przypominają mi Laysy z dawnych czasów ( w czarnym opakowaniu, miały swój odpowiednik w białym ). Cena trochę odstrasza bo 4 zł ale muszę przyznać, że warto.
Ja zdecydowałem się na ten drugi smak: sól i ocet. Za chwilę test na blogu 🙂
Jestem za testami tortilli, ostatnio w biedrze pojawiły się nowe placki wypierając stare a według mnie są gorsze (takie gumowate). Co do tego typu napojów to zawsze przeżywam zawód, nigdy nie smakuje jak powinna smakować nawet zwykła sypana kawa a co dopiero taka z ekspresu. :/
Pozdrawiam.
Ok, no to trzeba będzie się brać za testy tortilli, ale pierwsza w kolejności jest konfrontacja parówek z którą walczę już kilka tygodni (mam już szczerze dość parówek i wolno to idzie :)).
Ja w upalne dni radze sobie miksując lod z mocna kawa, a ze zazwyczaj pije kawe bez cukru i mleka to jest to idealna opcja dla mnie! Kawowe i zimne 😉
Nie mam w czym miksować lodu, ale potwierdzam, że to dobry wybór 🙂
Kawa to nie najlepszy pomysł na upalne dni. Po prostu odwadnia…
Michał ale jak żyć bez kawy? 😀
Że w Starbucks za słodko? Ja nie lubię też za bardzo, ale nie raz CoffeHeaven ma ciekawe propozycje. Zakochałam się jakieś 3-4 lata temu w „Appleciecino” i już do tej pory nie widziałam… 🙁
Za takimi jak powyzej kawami – nie przepadam. Żołądek cierpi. 😛
Raz w starbucks zamówiłem latte z jakimś syropem toffi czy coś. Nie dało się tego wybić 🙂
fajnie, że zrecenzowałeś ten smak 🙂 Nie sięgnęłam po niego bo cappuccino jeszcze znam,,, ale prawdziwego latte macchiato nie piłam 🙂
No to musisz wypić. Co to za życie kiedy nie zdążyło się poznać wszystkich najpopularniejszych kawiarnianych przysmaków 🙂
ale ja za kawą nie przepadam >.< zresztą nigdy nie wyczuję różnicy! 😀
To już lepiej kupić mleko i dodać je do schłodzonej kawy xD
To jest mój plan na jutro 🙂