Robiąc zakupy w Lidlu trafiłam na lunch box przypominający wyglądem ten od Vifona który zasłużył sobie na zaszczytny tytuł najgorszego produktu wszech czasów, ale o tym poniżej, przedstawiam Thai Noodles by Vitasia (lidl).
Było kilka wariantów smakowych, ale jako że jestem fanką wszelakich sosów słodko-kwaśnych (i mało który mi nie smakuje!) wybrałam właśnie tę opcję.
Po otwarciu pudełka wyjmujemy dwie saszetki. Jedna z makaronem, druga z sosem.
Makaron to zlepek czegoś niezidentyfikowanego, o zapachu kartonu. Kartonu z piwnicy. sklejony tak że dobre kilka minut zajęło mi porozrywanie tego wszystkiego w celu zapakowania do boxu. Tym razem nie zalewamy pudełka gorącą wodą, wlewamy za to sos i mieszamy.
Ah tak, sos. Konsystencja pomiędzy gumą a klejem. Kolor czerwony jak krew. Nieświeża krew. W środku kawałki czegoś, co wyglądało jak pocięty ziemniak. Zapachu zero, no może trochę trąci folią. Po wymieszaniu (co nie należało do łatwych) wkładamy zamknięte pudełko na kilka minut do mikrofalówki. To kolejny minus, bo nie ma opcji by przygotować to danie bez tego urządzenia.
Po wyjęciu i otwarciu pudełka przed oczami mamy… Hm, macie kota? Wymiotuje czasem? No to coś w tym stylu. Nie zrobiłam zdjęcia, bo bałam się że aparat nie wytrzyma.
Smak? No, podobny jak wygląd. Zjadłam ledwo dwie łyżki. Totalnie niesmaczna rzecz, jak papier pomieszany z plastikiem. Zdecydowanie nie warte wydania 6 zł. Za to macie przynajmniej 2 zupki chińskie z Knorra, które smakują o wiele lepiej.
Emilia
Pan Tester wtrąca się: to pierwsza recenzja Emilii (mam nadzieję, że nie ostatnia) ale jak widać dziewczyna nie owija w bawełnę :D.
Lidl
-
2/10
-
1/10
-
1/10
Dlaczego w Polsce na wszystkie noodle instant mówi się „zupki chińskie”? Poza tym takie firmy jak Knorr czy Amino nie mają z Azją nic wspólnego i nie polecałbym ich nikomu. Dobra zupka kosztuje ok. 7zł polecam np. koreańskie Shin Ramyun, albo japońskie Sapporo Ichiban. Dostępne w Tesco, lub w innych sklepach z jedzeniem z importu.
Mnie smakowało. Gotowałam w ten sposób, że makaron jeszcze w folii i tak samo sos wrzucałam do garnka z gotującą się wodą na parę minut. Makaron po ugotowaniu łatwo się wyciągało z folii. Kawałki jak to nazwałaś chyba ziemniaka też były dla mnie na początku nie przekonywujące jeśli chodzi o konsystencję, bo nie lubię niewiadomych składników w gotowym jedzeniu, ale mi posmakowały. Lubię jednolite sosy. Jak dla mnie najlepsze danie z tej serii. Green curry było dla mnie za ostre.
Żałosna, jeśli to nie za duże słowo, recenzja
„Smak? No, podobny jak wygląd.” wszystko jasne czemu dajesz ocenę 1/10 xD 1/10! Jak bierzesz się za pisanie to chociaż napisz coś mądrego a nie fala hejtu, do gimnazjum chodzisz?
Zjadłam dwa kęsy tego czegoś i wylądowało w kiblu. Makaron jest kwaśny, całe danie ma chemiczny smak i pachnie jak jakiś płyn do naczyń. Omijać to szerokim łukiem.
Bedzie test najnowszych chrupiacych kulek od Lajkonika ?
Będzie. Kulki już zjedzone i sfotografowane, więc może nawet dziś ;).
Braluje mi jeszcze zdjęcia skladu produktu a tak po za tym swietnie napisane : ) pozdrawiam
Świetnie napisana recenzja <3
haha super recenzja! więcej takich!
Liczę na kolejne testy Emilii. Świetne porównania 😀
Kupiłem i miałem zjeść, ale chyba w takim razie zrezygnuję 😛
jadłam i też mi nie posmakował za bardzo :< Emilce polać 😀