Pesto to mieszanka młodej bazylii, dobrej jakości sera, orzechów i oliwy z oliwek. Tak przynajmniej wygląda to w utopijnej wizji rodem z książki kulinarnej włoskiej pani domu. Jednak jeśli bliżej wam do Lidla niż nad Adriatyk, to mam dla was dzisiaj test bazyliowego pesto Baresa z Lidla.
To pierwszy test pesto na blogu i wybrałem je ze względu na to, że moim zdaniem jest to zdecydowanie najlepsza opcja na rynku jeśli chodzi o stosunek cena/jakość. Za słoiczek Pesto alla Genovese zapłacimy 4,99zł (czasami zdarzają się promocje i możemy dostać je jeszcze taniej). Dla tych, którzy w tym momencie robią minę w stylu “zielona papka zamiast dwóch browarów? Co to, to nie koleżko!” muszę dodać, że pesto jest dość wydajnym dodatkiem. Jeden słoiczek to jakieś 6-8 porcji spagetti (makaron + trochę pesto wymieszanego z odrobiną śmietany + ser = Pan Tester poleca i robi się głodny).
Pesto marki Baresa z Lidla ma całkiem solidny skład. 38% bazylii, oliwa z oliwek, niezłe orzechy. Ma też minusy, zawiera, prócz oliwy, olej słonecznikowy, nie wiem w jakich proporcjach, ale wolałbym produkt tworzony wyłącznie na bazie oliwy z oliwek, ma to duże znaczenie dla smaku takiego produktu. Skład sera też nie powala, prawie 5% żółtego sera i tylko 1,3% pecorino romano. Jednak szczerze mówiąc droższe pesto (właściwie nie znajdziemy nic tańszego niż to Lidlowe) często składem nie przewyższa dziś testowanego.
Konsystencja tego produktu jest zadowalająca, czyli gęsta oleista papka z bazylii i dodatków, spotkałem już pesto będące wyłącznie zielonym olejem, tutaj tego problemu nie znajdziemy. Warto jednak zaznaczyć, że produkty różnią się jakością między partiami produktu (według mnie). Trafiałem już na niemal idealne i na takie, które były zbyt oleiste.
Smak? Ciężko opisać. Słony, oleisty i bardzo bazyliowy. Jest to produkt który należy używać z głową (dlatego jest tak wydajny) gdyż smak jest bardzo, bardzo intensywny. Jeśli jesz pesto pierwszy raz, proponuję degustację “na sucho” przed dodaniem do potraw.
W Polskich sklepach znajdziemy kilkanaście marek oferujących bazyliowe pesto w słoiku, jednak z moich obserwacji wynika, że coś przyzwoitego jakościowo wiąże się z kosztem 10zł+za słoiczek tej wielkości, a Baresa śmiało może konkurować z większością z nich.
Nie napiszę, że jest to pesto najwyższej jakości na rynku, ale śmiało napiszę, że moim zdaniem jest to najwyższej jakości budżetowe pesto na rynku (jeśli znacie jeszcze jakieś dobre pesto poniżej 7-8zł, dajcie znać w komentarzach). Mniej budżetowe opcje przetestuję i pojawią się na blogu za jakiś czas, ale jeśli ktoś chce zacząć przygodę z pesto, to śmiało może próbować z opcją prosto z Lidla.
Jedno jest pewne, lepiej wydać 5zł na bazyliowe pesto niż na sos w proszku. Jako fan kuchni włoskiej zachęcam do tego serdecznie. Oczywiście pesto to nie tylko makarony. Świetnie nada się do kanapek albo ciasta francuskiego. Zastosowań jest wiele, polecam poszperać w Google :).
Ten sam producent proponuje nam również wersję rosso (pesto pomidorowe) które kiedyś było moim faworytem, ale przy ostatnim podejściu po dłuższej przerwie jakoś mnie nie porwało. Za jakiś czas zrobię mu mały test i zestawienie z testowaną dziś wersją zieloną :).
Pan Tester
-
8/10
-
7/10
-
8/10
Zielone pesto z lidla to i tak najlepsze z tych 3 dostępnych. Natomiast zielone to też nie jest dobre pesto i szczerze to ja dokładam bazylii w tedy mi bardziej smakuje. Jeżeli chodzi o ceny to w promce 550 g xxl kosztuje 9,99 czyli nawet nie tyle co 190 g barilli które mi osobiście najbardziej smakuje. Podsumowując jak nic nie umiesz zrobić a chcesz dziewczynie/chłopakowi zrobić kolacje kup inne lepsze jak nie masz kasy bo jesteś studentem albo masz duża rodzinę tudzież jesteś chytry to w promce w lidlu mozna kupić i zaoszczędzić 2 dychy
„Wtedy” to poprawna forma. I masz trochę przecinków, chytry wężu, bo ci zabrakło: „,,,,,,,,”
Dosłownie przed chwilą miałem nieprzyjemność jeść tę masę z makaronem i spieszę, by przestrzec innych przed tym zakupem. Obrzydliwe w kolorze, konsystencji, zapachu a najbardziej w smaku. Zużyłem połowę słoiczka. Reszta idzie do śmieci. Plastikowy kubeczek pesto z Biedronki bije pesto Baresa na łeb.
Mnie bardzo smakuje Pesto Baresa, a jedyne, które jadłam wcześniej, było kupione w Rzymie, na wagę.
Było pyszne.
🥗💚💛🧡❤️
Słyszałam o dobrych opiniach pesto z Lidla marki Baresa ale niestety kompletna klapa zrobiłam swój ulubiony przepis na makaron tak jak zwykle lecz w połączeniu z tym pesto danie było Niesmaczne!! Nie polecam…
To nie jest klasyczne pesto tylko jakaś wariacja z fatalnym składem jak już dali nerkowce to po co jeszcze np 1% pinii żenada jeśli dali głównie fatalny olej słonecznikowy to po co ten 1 % oliwy to jest nie jadalne dla osób które jadają z regóły dobre i zdrowe pesto
Okropne pesto, zresztą jak wszystko co jest robione na oleju słonecznikowym. I nie chodzi mi o smak, ale walory zdrowotne. Olej słonecznikowy to bardzo niezdrowy produkt, ze względu na stosunek kwasów omega. Przeczytajcie sobie co powoduje zachwianie stosunku omega w organizmie – przede wszystkim przewlekłe stany zapalne i w dalszej kolejności szereg chorób cywylizacyjnych poczynając od miażdżycy [tak, blaszki miażdżycowe są zbudowane z kwasów omega „w stanie zapalnym”] do nawet raka, bo każdy rak jest poprzedzany stanem zapalnym – nie ma raka bez stanu zapalnego. Olej słonecznikowy i produkty na jego bazie trzeba omijać szerokim łukiem jeśli zależy nam na zdrowiu. Oliwa z oliwek – tak, bo to oleje omega 9, stabilniejsze na utlenianie i zdrowsze. Dlatego pesto oryginalnie robione jest na oliwie
A ja uważam, że pesto najlepiej zrobić samemu. Fakt, koszt zakupu wszystkich produktów na pewno będzie wyższy, ale wszysgkich składników się nie zużyje. Smak o niebo lepszy, bez zapychaczy. I można je również przechowywać.
Próbowałam pomidorowe w wersji łagodnej, więc to chyba nie była arrabiata, smakowało po prostu niezbyt mocno rozdrobnionymi suszonymi pomidorami – nie wiem, czy tak powinno smakować.
Nie zgodzę się, że pesto z Lidla jest dobre dla początkujących. Właśnie to pierwsze próbowanie czegoś nowego, nieznanego smakowo, powinno oznaczać spróbowanie wersji oryginalnej lub najbardziej zbliżonej do autentycznego smaku. Gdybym pierwsze pesto jadła w wersji z Lidla, to uznałabym, że to jest coś ohydnego i chyba nigdy więcej nie sięgnęłabym po produkt o nazwie „pesto”. Gyd się nie wie, jak coś powinno smakować, to nie należy zaczynać od najtańszych podróbek, bo można się zrazić i nigdy nie dowiedzieć, jak to powinno smakować.
Fajnie byłoby gdyby pesto ze strony tpitalia pojawiło się w jakiejś stacjonarnej sieciówce, inaczej z kosztami wysyłki zamawianie mniejszych ilości wyjdzie bardzo nieekonomicznie, a chętnie bym spróbował po tych rekomendacjach :).
Nawet nie sprawdzałam, jakie są koszty wysyłki, bo ja trafiłam na ich stoisko na Ogólnopolskim Festiwalu Dobrego Smaku, który odbywa się w Poznaniu w sierpniu i tam kupiłam. W Poznaniu (mówili o City Parku) też sprzedają produkty, które mają na stronie, może więc można kupić też w innych miastach (proponuję ich zapytać).
Właściwie, jeśli się nie jest doświadczonym znawcą kuchni albo nie próbowało danego dania w kraju, z którego pochodzi, to trudno jest wiedzieć, jak coś naprawdę powinno smakować. Nawet porównanie różnych produktów sprowadza się do subiektywnego uznania, które jest najsmaczniejsze, co nie musi oznaczać, że jest bliskie oryginalnemu smakowi. Pamiętam wypowiedź Beaty Pawlikowskiej na temat bananów. Stwierdziła ona, że te banany, które docierają do Polski, to są gatunkowo kiepskie banany i że my nie wiem, jak naprawdę smakują dobre banany. Reasumując – mnie to „pesto limone” smakuje bardzo, ale jak mu blisko bądź daleko do oryginalnego smaku to tak naprawdę nie wiem.
Jestem zdziwiona tak pozytywnymi opiniami na temat pesto z Lidla. Zachęcona wieloma, nie tylko na tej stronie, pozytywnymi opiniami kupiłam słoiczek dla porównania z innym pesto, o którym piszę dalej. Moim zdaniem to pesto z Lidla jest papkowate, zbyt słone i kwaśne jakby octem, po prostu – ohydna breja, nie rozumiem tych wszystkich pochwalnych komentarzy.
Bardzo mi smakuje natomiast pesto costa ligure (w wersji z dodatkiem cytryny – „Pesto Limone”) – czuć oliwę i rozdrobnioną bazylię – http://tpitalia.pl/pesto-i-kremy/24-pesto-limone.html. Za słoiczek 135 g zapłaciłam 13 zł. Tradycyjne pesto też mają bardzo dobre, tylko brak mu tego kwaskowatego smaku (przez brak cytryny), który „Pesto limone” nadaje „głębię” smaku, jeśli można tak powiedzieć.
Piano, pesto z Lidla nie jest wybitne, ale myślę, że chodzi tutaj o stosunek jakości do ceny, bo do 10zł nie kupisz nic sensownego. Bardzo chętnie wypróbuję pesto, które polecasz, ale prawda jest taka (uwzględniając pojemność słoiczka), że jest to produkt 4 razy droższy niż testowany powyżej i mało kto po niego sięgnie. Pesto z Lidla nazywam pesto dla początkujących, później można odkrywać inne marki i kombinacje smakowe, ale jak na taką cenę to moim zdaniem jest nieźle, ale z drugiej strony wiele pozytywnych opinii pochodzi z okresu kiedy to pesto miało wyższą jakość niż teraz (przy tej samej cenie). 🙂
Próbowałaś może pesto arrabbiata z linka, który wkleiłaś? Bo o ile zdarzało mi się kupić dobre gotowe pesto bazyliowe, o tyle wszystkie pomidorowe to porażka :).
Polecam sprawdzić Pesto z Lidla, które jest w takim małym opakowaniu 90 g (w sam raz na raz ;-)), świeże, przechowywane w chłodni.
Wiem o które chodzi. Przetestuję za jakiś czas i porównamy :).
jest niezłe, czasem używam jako bazę do kanapek , na to dojrzewająca szynka, pomidory zwykłe lub suszone, pycha 🙂
Też używam do kanapek, nadaje się bardzo dobrze (tylko nie można przesadzić). Widzę, że mamy podobny kanapkowy gust.
Podaję wzór na niebo: świeża bagietka – pesto – rukola – szynka szwarcwaldzka – starty ser typu ostry cheddar – suszone pomidory
Zapodajcie jakiś prosty przepis na dobry makaron z takim gotowym pesto.
Robię mniej więcej coś takiego http://filozofiasmaku.blogspot.com/2013/01/makaron-z-pesto-i-kurczakiem.html tylko jeszcze posypuję jakimś twardym żółtym serem (np stary olęder) albo możesz dodać troszkę pokruszonej fety :).
To jest naprawdę niezłe pesto jak na 5zł. Fajne jest także Monini ale cena ze 2 razy większa.