Przyszła pora na trzeci i ostatni (w tej edycji) test produktów z tygodnia amerykańskiego w Lidlu (po lodach peanut butter i mikro teście masła orzechowego). Dziś do walki staje mrożona pizza hawajska.
Od razu widać, że to tydzień amerykański. Pudło co najmniej jakby miało się w nim zmieścić pół mieszkania, a to przecież tylko pizza, która waży niecałe 500g (a dokładnie 440). Można się więc spodziewać, że jeśli chodzi o grubość ciasta to dostaniemy coś w stylu Guseppe. Cena za to całkiem płaska, 5,55zł to poziom bardzo zadowalający o ile pizza okaże się niezłej jakości.
Po wyjęciu z opakowania stwierdzam dwie sprawy. Po pierwsze pizza rzeczywiście jest bardzo gruba. Po drugie wygląda dość marnie. Niewiele sera, trochę kawałków ananasa i raczej średniej jakości szynka. Szczerze mówiąc nie zapowiadało to niczego dobrego.
Po 15 minutach spędzonych w piekarniku sprawa wyglądała już nieco lepiej, aczkolwiek wciąż nic specjalnego. W dodatku pizza (mimo, że nie ruszałem jej kiedy siedziała w środku) straciła kilka cennych kawałków ananasa, które teraz spoczywają na dnie piekarnika.
Dolna część pizzy hawajskiej z Lidla przy krojeniu chrupie w bardzo przyjemny sposób. Mam wrażenie, że ciasto jest bardzo podobne do Guseppe. Bardzo delikatne i puszyste na górze i chrupkie od spodu.
Po pierwszym kęsie ustaliłem, że nie jest tak źle jak myślałem. Smakuje dokładnie tak jak wyobrażam sobie amerykańską pizzę. Czyli prosty do bólu smak, zupełnie nie zbliżony do tego znanego z włoskiej pizzy. Myślę, że dla nikogo szokiem to nie będzie, bo taki styl wprowadza większość pizzerii w kraju. Sos zaskoczył mnie na plus, nie był sztuczny jak się spodziewałem, ilościowo też było całkiem ok. Niestety zabrakło mu charakterystycznego ziołowej nuty.
Składniki też mocno imprezowe. Szynka okazała się lepsza niż można to stwierdzić po jej wyglądzie, ale jak dla mnie było jej zdecydowanie za mało. Ser poprawny i ciężko napisać o nim coś więcej. Ananas fajny, słodki, bez badziewnych twardych elementów. Jednak ten ostatni sprawiał, że cała pizza była bardzo, bardzo słodka. Niestety producent nie zadbał o żadną przeciwwagę w smaku i miałem wrażenie, że wcinam deser. 🙂
Jeśli ktoś lubi grube ciasto na pizzy, to pewnie ta propozycja będzie dla niego ok i wydanie pięciu złotych z hakiem będzie sensowną inwestycją. To taka typowa pizza, która dobrze sprawdzi się do filmu albo na imprezę, ale fani włoskich smaków będą mocno rozczarowani. Zupełnie inna klasa niż testowana pizza z tygodnia włoskiego całkiem niedawno. Ogólnie raczej nie wrócę bo ani to nic specjalnego, ani fanem grubego ciasta nie jestem.
W sobotę również będzie pizzowo na blogu, bo to pora na drugi odcinek testów z dostawą. Śledźcie fejsa, insta i G+ by nie przegapić :).
Pan Tester
PS: Zrobiłem wczoraj makaron z masłem orzechowym, kurczakiem i brokułem, który polecaliście pod testem lodów. Coś pięknego. Dzięki :).
Lidl
-
9/10
-
5/10
-
6/10
Jest paskuna. Tłusta, śmierdząca – jakby ktoś marynował „ciasto” w starym oleju. W smaku jakby smalec, na skorupie starego spróchniałego sera. Po jednym gryzie wylądowała w śmieciach. Nie trujcie się tym.
Ja jednak wolę domową pizzę niż takie mrożone 😉
Ta hawajska jest rzeczywście niezbyt specjalna… zawsze bywały dwie z tygodnia amerykańckiego – hawajska i supereme. Zdecydowanie wolałem Supreme. Teraz dodatkowo były jeszcze Spicy Pepperoni i Loaded Cheese. Supreme oczywiście zakupione i po sztucę tych dwóch nowych – zobaczymy 🙂
och nie! gdzie ja kupię drugą taką tanią pizze 😀
Co do testu parówek polecam dulano kielbaski wiedeńskie tak naprawdę germańskie parowki miesne dobry sklad 10zl za 8 parowek http://www.discounto.de/Angebot/Dulano-8-Delikatess-Wiener-Wuerstchen-Linessa-Delikatess-Light-Schinken-Wiener-247667/
Z lidla
Dzięki. Przetestowałem póki co 2 najpopularniejsze pozycje Pikoka z Lidla, ale sprawdzę też te z Twojego polecenia. Wyglądają dobrze 🙂
A tak ją zachwalano szkoda 🙁
Zła nie jest, ale zachwytów nie pojmuję zupełnie 🙂
Czasami, bardzo rzadko, miewam ochotę na pizzę, ale wolę domową wersję, zdecydowanie. Te mrożone… wręcz obrzydzają mnie, chociaż to zdjęcie z ciągnącym się serem wygląda nawet apetycznie.
No domowa zawsze najlepsza. Jeszcze gdyby tak mieć dobry piec do pizzy w mieszkaniu, to żyć nie umierać 🙂
Ani za słodkimi dodatkami na pizzy, ani za tak grubym ciastem nie przepadam. 😀 Dla mnie jedynie dobra pizza to taka na włoskim, cienkim cieście, bez ogromu tłuszczu i nie taka składająca się z samego żółtego sera jakie oferuje większość sieciówkowych pizzerii.
Mam podobnie. To znaczy ja lubię eksperymentalne dodatki na pizzy a nie tylko sos, ser czy oliwki. Ale rzeczywiście dobry włoski placek, dobry sos i ser a do tego rucola przykładowo i sos balsamiczny. No coś pięknego 🙂