Zanim pierwszy raz spróbowałem ciasta Brownie, miałem je za dziwny przypadek zwykłego, czekoladowego ciasta, które dziwnym trafem jest niesamowicie popularne. Potem spróbowałem i okazało się, że w Brownie chodzi o czekoladę i strukturę. Dopiero to połączenie sprawia, że chce się do tego ciasta wracać. Wedel postanowił iść za trendem na Brownie w Polsce i wydał czekoladę o tym właśnie smaku.
Ok, ale skoro Brownie to z założenia poprostu ciasto czekoladowe, a jego sekret tkwi w wilgotności, chrupkości i strukturze różnych warstw, to jak to przenieść na czekoladę? Wedel postanowił zrealizować to w 3 etapach.
Etap 1: Czekolada. No, powiem szczerze, staniki nie latają! Bardzo przeciętna, dość sztuczna w smaku mleczna czekolada. Plus za ciekawie wyglądającą tabliczkę, bo podobno je się wzrokiem, ale nie był to widok na tyle ujmujący (wciąż nawiązuję do staników), bym nie zauważył braków w smaku samej czekolady.
Etap 2: Dolna, warstwa “musu”. Szczerze mówiąc nie wiem jak ją nazwać. Coś a’la Milkowe kakaowe lekko gorzkie musy, które znajdziemy w niektórych czekoladach pod logo fioletowej krowy. Tyle, że Milce wyszło to lepiej, bo niestety Wedel Brownie to słodycz do potęgi. Na plus konsystencja, ale zastosowanie czegoś nieco bardziej gorzkiego wyszłoby tej czekoladzie na dobre!
Etap 3: Czekoladowy krem. Moim zdaniem najciekawsza część tej czekolady, choć pewnie wielu się ze mną nie zgodzi. Jedyna część, która nie była dla mnie tak perfidnie sztuczna w smaku. Jedyna, która nie była równie perfidnie słodka. Fajny “ciągnący się” delikatnie deserowy krem czekoladowy.
Jak połączenie tych 3 warstw ma się do ciasta Brownie? O to musicie pytać producenta. Czekolada moim zdaniem wypada bardzo przeciętnie. Płaskie, nienaturalne, mało delikatne smaki. Do tego słodycz w tak ogromnej ilości, że przerosło to nawet moje, bardzo tolerancyjne kubki smakowe. Pomysł na czekoladę znakomity, ale nad wykonaniem trzeba jeszcze popracować.
Pan Tester
-
7/10
-
3/10
-
4/10
…ale moje zainteresowanie tematem wzbudziła dzisiaj zakupiona czekolada Wawel o smaku Kasztanki i Big Milk. Nie chce hejtowac ale tutaj to się trudno powstrzymać od niaładnych komentarzy. Uwielbiam smak czekolady ale w Wawlu tego samku nie znajdziecie. I znowu znowu tabliczka była pokryta białym nalotem – nawet cukier ucieka od tej masy czekoladopodobnej ;-). W taniej czekoladzie z Lidla już czuć smak czekolady. Oczywiście lider to Lindt ale ta cena…
Tak, to sam cukier o kolorze brązowym. Czekolady tam nie czuć. Wszyscy producenci rzeczy z cukrem w składzie wymyślili sobie że im więcej cukru wpakują tym będzie ogólnie lepiej. Taki świat.
A mi bardzo smakuje. Dobra czekolada i fajna zawartość, krem. Może jest trochę zmieniona, bo jest 2019r. Słodka jest!
Wedel aktualnie jest najgorsza czekolada . Wyroby Wedla nazywam czekoladopodobne . Aktualnie liderem są fazer i milka .
Dziś ją kupiłam, ale zastanawiałam się jeszcze nad tiramisu i creme brulee. Lubię słodycze i nawet jak mi nie bardzo podejdą, to jestem w stanie je wymęczyć. Tej zjadłam tylko 3 kostki i mówię nie! Jest przesłodzona i w ogóle nie czuję nadzienia. Szkoda, że dopiero po fakcie zobaczyłam Twój test.
Jest bardzo słodka i to chyba jej duży plus, polecam zajadać popijając ciepłą herbatkę. A czy testował Pan już czekoladę wedla o smaku grzańca? Nie miałem okazji jeszcze jeść, a słyszałem, że coś takiego wypuścili. Pozdrawiam
Czekolady z takim „płynnym” nadzieniem rzadko wypadają dobrze
Muszę się z Tobą zgodzić :/
Oj, nie. Wedel fuj, fuj 😛
Czekolada nie powala. Jednak ta sama wersja smakowa tylko, że z Wawel jest o wiele gorsza…
a wyglada sympatycznie
8,99, WTF?
Czekolada jest w dużym opakowaniu (w standardowych 100g opakowaniach chyba jej nie sprzedają).
Ostrzyłam sobie zęby na tą czekoladę, ale jest straaaasznioe słodka!
True!