Czarna Pasta Oliwkowa z Lidla [test i opinie]

Dziś fani mojego talentu literackiego będą zawiedzeni, bo jako, że oliwek nie jadam, to przeprowadzenie tego testu przeze mnie było niemożliwe. Łapcie więc kilka słów na temat pasty oliwkowej stworzonych przez żeńską wersję Pana Testera.
Moja miłość do oliwek trwa od kiedy pamiętam. Podejrzewam, że gdy wyskoczyłam z brzucha mamy, to pielęgniarka zamiast smoczka wsadziła mi w rozdarte ryło zielone warzywo. Gdy więc z Panem Testerem przechodzilismy obok produktów z tygodnia hiszpańskiego w Lidlu i zobaczyłam ten piekny czarny słoiczek, wiedziałam że wróci ze mną do domu. Nie byłam natomiast pewna, czy wróci w całości.

Pasta z czarnych oliwek Aragon, to nic innego jak przetarte oliwki z odrobiną oliwy, soli i ziół. W smaku czujemy jednak tylko pierwsze dwa składniki. Jest bardzo mocno oliwkowa i lekko słona. Kto kiedykolwiek próbował oliwek innych niż te wydrylowane, wyjęte z zalewy solnej, ten będzie wiedział o jaki smak mi chodzi. Jest to po prostu typowy smak czarnych, włoskich oliwek, które obgryza się i wypluwa pestkę znajdujacą się w środku.

Niesamowicie apetyczny wygląd. Nie.

Oliwa z oliwek nadaje całości konsystencję pasty oraz lekką oleistość, która jest jednak wyczuwalna tylko w strukturze, a nie w smaku. Pasta sprawdza się jako dodatek do kanapek (jak dla mnie może być jedynym składnikiem kanapki) lub jako dip (np do paluszków grissini). Kto kocha oliwki (jak ja) pokocha tę pastę, kto ich nienawidzi (jak Pan Tester, który oliwki każe spożywać mi na balkonie*), temu smakowała nie będzie.

* potwierdzam, to wszystko prawda

Pani Testerowa