Dziś mam dla Was test kolejnego gotowego dania. Tym razem Smakowite Kąski Drosed w wersji Meksykańskiej. Przyznam, że za ten test zabierałem się dobry miesiąc, bo jakiś czas temu ten sam produkt widziałem w ofercie Żabki (i chyba nawet w tej samej cenie jeśli dobrze pamiętam) jednak dopiero kiedy pojawiły się w Biedronce to kupiłem „przy okazji”.
Kurczaki „Smakowite Kąski” (boże, gdzie oni w tych firmach szukają copywriterów?) dostępne są w dwóch wersjach smakowych, testowanej dziś meksykańskiej i standardowej, łagodnej. Tej drugiej nawet nie miałem zamiaru próbować, bo uznałem, że jeśli będzie słabo, to może przynajmniej będzie ogień ;).
Cena 5,99zł w Biedronce raczej nie zachwyca, szczególnie patrząc na to jak duża jest zawartość opakowania. 5 kawałków kurczaka, ale powiedzmy sobie uczciwe, dla niektórych trzeba by tworzyć nowe wersje zdrobnień by je opisać.
Ciekawostka, bo oprócz tego, że kurczaki te można przygotować w piekarniku czy mikrofalówce, to są one już także gotowe do zjedzenia na zimno. Powiem szczerze osobiście nie wyobrażam sobie zjedzenia tego bez obróbki termicznej, ale cóż, ponoć można ;).
Bałem się tutaj o smak, ale ten o dziwo nie zawiódł. Co prawda jakieś wybitne gastronomiczne doznania to nie były (gastryczne na szczęście też nie :D) ale całość jest całkiem przyjemnie paprykowa, umiarkowanie pikantna i smakuje dość „domowo”.
Jednak właściwie na smaku przyprawy plusy się skończyły. Kurczaki były dla mnie nie do zjedzenia jeśli chodzi o strukturę. Nie wiem do końca jak je opisać, ale na pewno nie miały struktury mięsa standardowego pieczonego kurczaka. O ile tylko chodziłoby o to, że są np zbyt suche to ok, ale one były mega… gumowe, to chyba najlepsze określenie. Nie wiem jak osiągnięto taki efekt, ale miałem wrażenie, że może one były wcześniej przygotowane, potem moczone dopiero w zalewie z przyprawami i przez to są jakie są.
Wiem, że np wędzony kurczak też ma dość dziwną strukturę której nie mogę przejść i po niego zwyczajnie nie sięgam, więc może jeśli lubicie wędzone kurczaki to ten produkt Wam podejdzie. Dla mnie smakowo ok (choć bez szału), ale nie wrócę mimo wszystko.
No i tak nawiasem mówiąc, zdecydowanie lepszym wyborem jeśli chodzi o tego typu kurczakowe przekąski jest w Biedronce box z panierowanymi skrzydełkami.
Pan Tester
Biedronka
-
7/10
-
4/10
-
6/10
DROSED? Dziękuję, przegłodzę się. Ta firma to murowany shit.
Nie kupujcie tego g…na! Dzisiaj będąc w żabce dopadła mnie ochota na coś nowego i padło na te kurczaki – po opakowaniu sądziłem, że wyglądają całkiem nieźle i będzie to fajna przekąska. Niestety, pomimo ważnego terminu zdatności, po otwarciu opakowania (które nie było w żaden sposób naruszone) odrzucił mnie odór padliny. Podgrzanie kurczaków w mikrofali niewiele pomogło. Z ciekawości nadgryzłem kawałek mięsa, które w smaku było nawet nie najgorsze, ale ten odór. Wywaliłem całe opakowanie, bo nie będę ryzykować sensacji żołądkowych dla 5 złotych. Nie polecam!
Ja jestem wybredny szczególnie jeśli chodzi o mięso (i przez to mało go jem), ale te skrzydełka są spoko. Konsystencja faktycznie gumowa, ale tylko miejscami, przeważnie gdy się chce obgryźć do suchej kości. Jeśli chodzi o same kości to mój pies nie miał zastrzeżeń 😉
Hehe 😀
Dziś kupiłem, szajs nie warty 1 złotego.
wygląda jak karma dla psa
W nowej gazetce Zabki jest jakas pizza chyba z niemiec za 11,99 (z wypelnionym brzegiem) wyglada calkiem smacznie.
Moze jakis test?
wingsy marne ale po tej firmie niczego dobrego się nie spodziewam( jednego wingsa próbowałem) kiedyś w Lidlu były dobre wingsy mrożone bardzo smaczne ale jak to Lidl dobre produkty wycofuje. będą testy z tyg włoskiego?
A będzie może test mrożonego dania „Bami Goreng” z Lidla? To takie danie makaronowe w stylu indonezyjskim.
Jadłem wszystkie z tych gotowych dań Lidla i ten Bami Goreng jest jednym z najgorszych moim zdaniem razem z Nami Goreng, najlepsza jest Paella i to danie Indyjskie z ryżem, nie pamiętam nazwy ale te makaronowe gorsze od tych z ryżem w moim odczuciu.
Ja z tej serii próbowałem tylko Gyrosa (który wcześniej był w tygodniu greckim a teraz w stałej ofercie). Co prawda nie testowałęm go na blogu (chyba ;)) ale był całkiem niezły (muszę do niego wrócić i wrzucić tutaj ;)).
Polecam serdecznie testy nowych smaków laysow, są 3 i można je kupić w lewiatanie lub chacie polskiej za 3.99.
Panie Testerze, może pora zaopatrzyć się w porządny aparat? 😀 Myślę, że niektóre produkty wyglądają nieco lepiej na żywo niż na Twoich zdjęciach. Strzelam, że jest to jakiś smartfon ze średniej półki.
Zdjęcia były ok do póki nie przesłałem ich fejsowym messengerem który tnie po jakości jak sam skurwensyn ;). Ale smartfona też wkrótce zmieniam, choć z innych powodów ;).
A co ma do tego Messenger, bo nie rozumiem? Zdjęcia lepiej ściągać bezpośrednio z pamięci, wysyłać bez pośrednika, co kompresuje. Możliwości jest mnóstwo. Ale to nie kwestia kompresji w tym przypadku – widać, że po prostu aparat jest słaby. Zdjęcie nie ma szczegółów, jest jakieś takie rozlazłe, ble 😛 Mam nadzieję, że to jeszcze mieści się w granicach konstruktywnej krytyki 😛
Nie wyglądają zachęcająco :/