Ostatnio do Biedronki zawitały Włoskie Smaki, czyli akcja tematyczna ze specjałami kulinarnymi tego kraju. Oczywiście, nie mogło zabraknąć tam Pana Testera, a jak Włochy to i pizza. Dziś w teście więc coś pięknego: pizza z pepperoni i pancettą.
Pancetta to rodzaj włoskiego boczku, używany np do niektórych rodzajów spaghetti (carbonara). Ciężko mi powiedzieć, czy producent rzeczywiście do pizzy dodał tego rodzaju wędlinę, ale boczek był chudy, dobrej jakości i było go sporo, więc nie można się tutaj do niczego doczepiać.
Tak samo sprawa miała się jeśli chodzi o pepperoni. Naprawdę nie można poczuć, że jest go za mało. Jeśli chodzi o ser, to bardzo wielki plus za mozzarellę, która stanowi prawie ¼ składu pizzy z Biedronki! Rzadki widok.
Co do samego ciasta nie miałem wątpliwości. Ci z was którzy czytali już test pizzy śródziemnomorskiej z Biedronki, wiedzą czego się spodziewać. Ciasto w “lodówkowych” pizzach Biedronki jest naprawdę solidne. Tutaj mamy do czynienia z tym samym.
Pizza z Biedronki jest już wcześniej delikatnie podpieczona, dlatego w piekarniku zostawiamy właściwie tylko do momentu zrumienienia sera i składników. Trwa to około 8 minut.
Nie wiem kiedy zdarzyło się to po raz ostatni, ale uznałem, że składników jest na tyle dużo, że do pizzy nie dodam nic od siebie. Chyba dobrze zrobiłem, bo proporcje są dobrane bardzo dobrze. Połączenie boczku i pepperoni gra tu świetnie wraz z kremową mozzarellą. Dla mnie brakuje trochę ognia ze strony kiełbasek z piekła rodem, ale pepperoni nie koniecznie musi być pikantne.
Ciasto ponownie nie zawodzi. Jest elastyczne z kruchą warstwą od spodu. Jeśli miałbym się doszukiwać minusów, to pewnie wskazałbym na (a jakże) sos. Bolączka gotowych pizzy ponownie się tutaj ujawniła. Dziś testowana pizza, to jednak sos bardziej nijaki niż niesmaczny, a to już właściwie sukces :).
Smak to jednak nie wszystko, a w składzie znajdziemy sporo zupełnie niepotrzebnych składników. Chyba nie można mieć wszystkiego.
Podsumowując: dobre ciasto, składniki dobrej jakości i w sporych ilościach, przeciętny sos i sporo chemii.
Chętnie wróciłbym od czasu do czasu w ramach szybkiego obiadu/kolacji, ale znając politykę dyskontu, produkt zniknie wraz z “Włoskimi Smakami” i nie zobaczymy go długi czas. :). W ofercie także cztery sery i prosciutto, więc ciekawe.
Jeśli chcecie być na bieżąco z nowymi testami i postami na blogu, to zapraszam na fanpage.
Pan Tester.
Edit: Fani dobrych mrożonych pizzy koniecznie muszą spróbować pizzy z bakłażanem z Lidla!
-
8/10
-
7/10
-
9/10
Jak dla mnie te pizze lodówkowe – ładnie wyglądają i nic więcej. Próbowałem wiele mrożonych pizz ale w przypadku tej serii ciasto jest obrzydliwe i nie do zjedzenia. Pizze mają taki kwaskowaty posmak. Jak dla mnie idealna pozycja to biedronkowa pizza z serem w brzegach, ewentualnie promocja w lidlu, gdzie 4x margharity są po 9,99 i to jest jeden z lepszych spodów pod własne składniki (ser morski obowiązkowo).
Polecam spróbować zrobić tą pizze na patelni! Pizze grzać na patelni, aż spód się zarumieni tak jak chcemy, potem zdjąć pizze na talerz, a wszystko przykryć odwróconą patelnią, ciasto można perfekcyjnie przypiec, a składniki nie są spalone 🙂 Wychodzi rewelacyjnie!
A składniki zdążą się odpowiednio zrobić i ser się roztopi po tą patelnią? 🙂
Ostatnio odkryłam pomysł na odgrzewanie pizzy na patelni i wyszła rewelacyjna, lepsza niż z piekarnika! Kluczem jest przykrycie pizzy folią (w necie jestvpełno wskazówek :D). Polecam ten sposob, zwłaszcza jak ktoś nie ma piekarnika, lub jest zbyt leniwy by go uruchomić 😛
Będę musiał spróbować tego sposobu, szczególnie, że stosuję go już od dawna w stosunku do odgrzewania pizzy z pizzerii (albo tej którą sam zrobię) i wychodzi świetnie. Boję się tylko o to czy moje Patelnie są odpowiednio duże.
Czy zamiast folii można użyć pokrywki do patelni? Jak długo i na jakim „ogniu” to robisz. Bo jak odgrzewam pizzę na patelni to zazwyczaj jak najmniejszy palnik i robi się dobre 15 minut, ale dzięki temu ciasto jest chrupiące (a nie przypalone) a składniki mega gorące ;).
To pisałem ja, nie wiem co z tym anonimem… 🙂
Na małym ogniu i tak z 10 minut, może ciut więcej. Nie wiem czy może być pokrywka, bo używam folii – za to fajny też ten pomysł wyżej z przykryciem pizzy gorącą patelnią ^^
http://domowa.pizza/jak-odgrzac-pizze/
Tutaj masz wszystko co i jak 😉
Wielkie dzięki. Wypróbuję w najbliższych dniach 😉
Skuszona Twoją recenzją pomaszerowałam do Biedronki. Niestety tej już nie było. Wybrałam wersję z prosciutto. Tak jak piszesz – sos mógłby więcej wnosić do pizzy. Całość była na prawdę przyzwoita jak za tą cenę. Dobrze, że wprowadzają więcej smaków do stałej oferty. Od poniedziałku będzie na nie -20%.
Pizze z Biedronki z ostatniej serii naprawdę dają radę. Wypróbowałem wszystkie trzy i zdaje mi się, ze nie jadłem lepszych gotowców. Co ciekawe, można to przygotować nawet bez piekarnika. Z racji, że w miejscu gdzie mieszkam nie ma takich utensyliów położyłem pizzę na patelni (sic!) i ustawiłem mały ogień, na wszystko zaś położyłem pokrywkę. W efekcie ser roztopiony, wszystko cieplutkie, a ciasto chrupkie i przyjemne. Trzeba tylko uważać z temperaturą, żeby go nie przywęglić!
Zachęciłeś mnie i poleciałem po tą pizzę do Biedy, całkiem niezła ale nie umywa się do tych co były w tygodniu włoskim w Lidku, aż żałuję, że więcej nie kupiłem, następnym razem zrobię zapas :).
O której dokładnie mówisz, to może też zrobię zapas 🙂
te dokładnie, boskie są!!
http://tugazetka.pl/files/g//2_8577_Pizza_35.jpg
http://fanlidla.pl/files/g/2_8580_Pizza_z_salami_840.jpg
Opcja 2 świetna :). Czekam w takim razie na włoski tydzień 🙂
Kupiłam sobie taką z grzybami (firmy Virtu) i okazało się, że grzyby są… marynowane! Jedząc myślałam, że zwymiotuję – przysięgam – więc musiałam wszystkie je pościągać i ciasto zalać ketchupem, byle tylko zabić ów smak. Brrr.
Dla mnie pizza Virtu i te Biedronkowe to dwa różne światy. Zarówno jeśli chodzi o ciasto (Virtu to taka typowa buła) jak i o składniki. Moim zdaniem nie ma co porównywać i skreślać wszystkich gotowców.
Mniam mniam, a jakiś pomysł jak pogodzić to z dietą? 😀
Niestety, sam tego jeszcze nie obmyśliłem.
Nie jadamy takich rzeczy, więc pewnie nie wypróbujemy, ale za to dopadłyśmy w Żabce te orzeszki w wasabi 🙂 Zdecydowanie ostrzejsze niż te z Lidla z tygodnia Azjatyckiego 😛 Naprawdę, dają popalić a świeży sok marchewkowy idealnie łagodzi ostrość 😀
No są świetne, choć okazało się, że nie wszystkie Żabki je mają chyba :).