Ostatnio we Fresh Market natknąłem się na gotowe Burittos XL marki Hot Beef. Testowałem już coś podobnego z Biedronki, i nie byłem zachwycony, ale do zakupu przekonały mnie trzy kwestie.
Po pierwsze design opakowania. Ładny, minimalistyczny, z pomysłem. Nie ma to znaczenia jeśli chodzi o smak produktu rzecz jasna, ale zawsze to doceniam, bo patrząc na większość opakowań na naszym rynku, to przepych rodem z disco polo sprawia, że chce mi się płakać.
Po drugie, burito dostępne było w 2 wersjach. Z kurczakiem i wołowiną. To drugie nie zdarza się często, więc nie mogłem odpuścić.
Po trzecie niewielki wybór podobnych gotowców na naszym rynku.
Nie przemawiała za to cena. 7zł bez grosza, to całkiem sporo, z drugiej strony jeśli oczekiwałem składników wysokiej jakości, to powinienem z taką ceną się liczyć. Tyle, że odwracając opakowanie i czytając skład, miałem wątpliwości, czy to rzeczywiście produkt z wysokiej półki gotowców. Sporo mięsa i warzyw, ale równie dużo chemii
Po wyjęciu z opakowania okazuje się, że tym razem mam do czynienia z produktem nafaszerowanym składnikami od A do Z. U Pana Testera wciąż brak mikrofalówki, więc w ruch idzie piekarnik. Swoją drogą dziwi mnie, że producenci mikrofalówek nie wysłali mi jakiejś sztuki, product placement pierwsza klasa :).
Po około 15 minutach zabieram się do jedzenia. Moje burito od środka prezentuje się naprawdę zacnie. Farsz w fabryce upychano zapewne stopami, by zmieścił się do tego biednego placka. To lubię.
Ciasto na tortillę jest ok. Farsz natomiast smakuje słabiej niż miałem nadzieję. Jest kwaskowato w “konserwowy” sposób. Czuć tu ten charakterystyczny kwasek warzyw z puszki. Brakuje mi tu smaku papryki. Nie jest pikantnie. To czego tutaj nie czuć najbardziej to mięso… nie wiem gdzie podziała się wołowina, ale zupełnie zgubiła się we wspomnianych wyżej aromatach.
Nie jest sucho. Farszu jest bardzo dużo, ale moim zdaniem brakuje mu tego meksykańskiego kopa. Powinno być zdecydowanie bardziej mięsnie i pikantnie. Jeśli miałbym przyrównywać burito do ludzi, to te prawdziwe powinno mieć wąsa, jeansy, flanelową koszulę i właśnie wychodzić z dzikiej meksykańskiej kopalni, to wyżej testowane było w rurkach, a kopalnię widziało tylko podczas gry na iphonie.
Do jutra,
Pan Tester
-
3/10
-
4/10
-
4/10
Obrzydlistwo, nie cierpię.
29 linijek składu <3
A każdą czyta się jak dobry thriller 😛
ojoj, jadłem toto i jedyne, co czułem po chwili to charakterystyczny smak wymiocin
słabo było, a szkoda
Niewiele ma to wspólnego z prawdziwym burito niestety. Też skusiło mnie opakowanie, ale zawartość to inna bajka już.
skład dyskwalifikuje to burrito sklad przeraza zreszta polskie dania gotowe w duzej mierze to syf
Sporo w tym prawdy :).
Zgłodniałem przez ciebie.
Mam nadzieję, że nie jesteś jednym z tych ludzi na ścisłej diecie, którzy wysyłają mi groźby mejlowo? 😀