Obrałem sobie za cel, że na tym blogu przedstawię kilka ciekawych gotowych sosów. Zdaję sobie sprawę, że to trudne zadanie, bo większość producentów raczy nas chemicznym posmakiem w produkcie o konsystencji budyniu. To jednak nie oznacza, że tak jest w każdym przypadku. Dziś postanowiłem przetestować sos Tikka Masala Pataks, który poleciliście mi, kiedy testowałem podobny produkt kilka tygodni temu. Tamten okazał się klapą, zobaczymy jak poradzi sobie bardziej szanowany konkurent.
Początkowo myślałem, że mam do czynienia z Polską firmą, bo Pataks brzmi jakoś swojsko. Pomyliłem się jednak, bo firma to międzynarodowy kolos specjalizujący się w tworzeniu gotowców i półproduktów kuchni hinduskiej. Produktów tej firmy nie znajdziemy we wszystkich marketach. Ja swoją sztukę kupiłem dopiero podczas wizyty w Tesco, gdzie za 350g przyszło mi zapłacić 8,95zł. Sporo, choć później zorientowałem się, że ceny są dość zróżnicowane, i w niektórych marketach możemy dorwać Pataksy znacznie taniej (od 4,99).
Obok Tikka Masala dostępne były jeszcze takie kwiatki jak: butter chicken, jalfrezi, korma, mild curry, rogan josh, tandoori curry i tikka masala w wersji pikantnej (ja testuję dziś standardową). Jak widać jest ciekawie, kilku nie miałem jeszcze okazji próbować, ale padło na początek na masalę bo wiedziałem czego się spodziewać.
Niestety bardzo małe litery i dziko różowe tło etykiety sprawiło, że mój aparat zaniemógł przy fotografowaniu składu, więc pozwolę sobie go teraz przytoczyć: Woda, pomidory, cebula, jogurt (8%), śmietana(8%), olej roślinny, przyprawy (zawiera gorczycę), puree pomidorowe, cukier, modyfikowana skrobia kukurydziana, sok z cytryny, masło, czosnek, sól, kolendra, imbir, kminek, barwnik: ekstrakt z papryki, czarny pieprz, kwas mlekowy, suszone liście kolendry, naturalny aromat kolendry.
Jest więc znacznie lepiej niż w przypadku ostatniego testu Tikka Masala na tym blogu. Oczywiście nie obyło się bez kilku mało naturalnych składników, ale nie oczekujmy cudów po gotowcu z 18 miesięczną datą ważności.
Konsystencja również jest taka jak powinna, a przynajmniej bardzo zbliżona do oryginału. Tłusta, zawiesista, trochę jak nieco bardziej rozwodnione pesto.
Otwarcie słoika powoduje, że w twarz bucha nam curry, dużo curry. Sos wykorzystałem zgodnie z zaleceniami producenta, czyli piersi z kurczaka, pokrojone w dość dużą kostkę, podsmażyłem przez około 5-10 minut, a kiedy te były już lekko zarumienione dodałem sos Tikka Masala, i tak mieszałem na małym ogniu przez następne kilkanaście minut. Jemy oczywiście z ryżem.
Ok, przechodzimy do smaku. Na początku czuję właściwie tylko curry. Moim zdaniem curry jest tutaj zbyt intensywne w stosunku do całej reszty. Tylko gdzie podziały się smaki pomidorów, imbiru i kolendry? Tikka Masala Patak’s jest pikantna, ale moim zdaniem w stopniu w jakim powinna być. Nie ma tu przesady, i tworzenia ostrości tylko po to by wypalało nam kubki smakowe. Zjadłem całość z przyjemnością, jednak do pełni szczęścia zabrakło mi podkreślenia całej gamy przypraw i dodatków, które zgubiły się w morzu curry. Było więc trochę płasko i monotematycznie, ale jednocześnie całkiem solidnie.
Jeśli chodzi o azjatyckie sosy, to nie miałem okazji próbować wielu gotowców, jednak Patak’s to pierwszy, który jadłem z przyjemnością i bez poczucia zjadania tablicy Mendelejewa. Co prawda cena jaką zaproponowało Tesco, to mała przesada, jeśli jednak będziecie mieli okazję kupić produkty tej firmy w granicach 5 czy 6zł, to moim zdaniem jest to całkiem dobry deal i ja na pewno spróbuję jeszcze innych propozycji smakowych.
-
4/10
-
8/10
-
7.5/10
no cóż – czytanie sposobu przygotowania widać nie jest w modzie – Pataks proponuje jak przygotowac gotowe danie : sos to tylko baza – jak zrobicie wg przepisu to jest bardzo dobre
dla mnie sosy patax to szczyt humanitaryzmu i najlepsze co można zrobić na obiad. jak ktoś ma jakieś gotowe zamienniki w przystępnej cenie i bez trucizny w składzie to dajcie znać ale wątpie zeby było cos lepszego niż patax
litości, ludzie z Pataks chyba nigdy w życiu nie stali obok tikka masala, nie wiem co mnie tknęło żeby to kupić!
sam sobie odpowiadam po dłuższych przemyśleniach, nie ma nic, nie ma kremowości, nie ma delikatności, nie ma słodkości, o garam masala i czosnku nie wspomnę, jest tylko kwas i ostrość,!
Ludzie, nie nabierajcie się na gotowe sosy! Ja już lata temu testowałam je w Londynie. To nigdy nie będzie przypominało prawdziwego curry. Sama gotuję te dania i tylko swieżo gotowane jest to warte jedzenia! Niestety!…
Ja tandoori kupiłam w piotrze i pawle, była promocja – 3,49.
Nigdy wcześniej nie jadłam potraw kuchni indyjskiej, kupiłam sobie taki sos i przygotowałam z ryżem i kurczakiem… Efekt nie powalał, wmusiłam w siebie porcję, bo byłam głodna, resztę odstawiłam do lodówki. Potem przyszedł do mnie szwagier i go poczęstowałam, bo jak sam twierdzi, lubi próbować nowych wynalazków 😉 bardzo mu smakowało, do tego stopnia, że ja też postanowiłam sobie przygrzać – i tu mnie czekała niespodzianka, bo po odstaniu swojego w lodówce i 'przeżarciu’ się składników, jedzenie okazało się całkiem zjadliwe.
Zdradzasz męża ze szwagrem?
ja jadłam Kormę i polecam 😉 dorwałam ją w Biedronce w jakiejś śmiesznej, promocyjnej cenie…
na pewno się skuszę w końcu :). Swoją drogą mam też plan wykonania pizzy z kurczakiem z sosem korma/tikka masala zamiast pomidorowego. Może być ciekawie :).
Korma najelpsza z tej oferty 🙂
Na ile porcji wystarcza taki słoik?
Według producenta na 3, i właściwie można uznać, że tak właśnie jest :).
Pan Tester, spróbuj pan butter chicken!
Taki mam zamiar :).