Chyba wszyscy kojarzą z filmów sceny pieczenia nad ogniskiem białych pianek. Zawsze chciałem spróbować jak to smakuje. No i spróbowałem, a natchnieniem był szaszłyk z pianek, który pojawił się w Biedronce.
Odhaczenie na życiowej liście „to do” zjedzenia marshmallows to zabawa dość droga, bo Biedronka wyceniła takiego szaszłyka na prawie trzy złote. Również przygotowanie ich na grillu nie jest proste. Słabo się to przypieka a kiedy myślałem, że już się udało, okazało się, że pianki zaczynają żyć własnym życiem i dumnie zmierzają w stronę ognia (czytaj zaczęły się topić).
Kiedy już uda Ci się odkleić lepkie pianki z dłoni to zaczyna się część najgorsza. Konsumpcja. Nigdy nie byłem fanem smaku tych pianek, ale po upieczeniu są zwyczajnie nie do zjedzenia! Sam cukier i to w wydaniu takim, że masz ochotę popić to wodą z solą. Dodatkowo ta konsystencja. Lepka papka, nie wiadomo ja się za to właściwie zabrać. Myślę, że nad ogniem ta przekąska może mieć więcej sensu, pewnie stworzy się tam chrupka przypieczona skorupka, ale wersja na grilla, to jak dla mnie ściema, której nie polecam :).
Jako, że mam w domu jeszcze jedną sztukę piankowego szaszłyka Mallows, to czekam na wasze rady jak to przygotować by było lepsze niż za pierwszym razem :).
Pan Tester
Biedronka
-
2/10
-
3/10
-
1/10
Bo w tych piankach chodzi o to aby je opiekać w miarę krótko ale nad intensywnym płomieniem ognia (nie żarze grila). Wtedy z wierzchu jest chrupiąca skorupka a środek lekko ciągnący. Biedronkowe pianki jednak w smaku są nie za specjalne i dziwnie się opiekają. O wiele lepsze są z Lidla z tygodnia amerykańskiego, tych radzę spróbować.
A może wypróbuj w formie S’mores?
Dokładnie. Pan Tester za ocean się nie wybrał jeszcze, to i w temacie nie rozeznany.
Rzuć proszę okiem:
http://pl.wikipedia.org/wiki/S%27more
Tak to się jada. Każdy dzieciak w Stanach wcina, aż mu się uszy trzęsą. I niekoniecznie bym z nich kpił, skoro u nas ludzie zajadają się spaloną, często marnej jakości kiełbasą (przepraszam wszystkich urażonych, ale dopiero od niedawna, zaczynamy patrzeć dokładniej na to, co grillujemy, nieprawdaż?…)
W przypadku marshmallow, nie chodzi tylko o smak. To po prostu jedna z wielu składowych tradycyjnych, „ognisk” (rozumianych jako wydarzenie towarzyskie, nie wyłącznie kulinarne). I tak należy to rozpatrywać.
A komantarze typu „dziwię się, że zdecydowaleś się na test”… Czytający wiedzą (chyba), że sięgasz po przeróżne, niekoniecznie mieszczące się w jakimś kanonie smakołyki (lub antysmakołyki). I dzięki Ci za to 🙂
Pozdrawiam czytających i autora. Dobra robota.
Ale ja się tu z żadnych nawyków żywieniowych nie śmieję. Po prostu stwierdzam, że było to słabe w smaku w tej formie, ale s’mores wygląda super i pisałem juz kiedyś na fanpage, że na pewno to wypróbuję. Jakieś tipy jak to zrobić ze składników dostępnych w PL?
Panie Testerze, mówiąc o śmianiu się, miałem na myśli innych odwiedzajacych, którzy zakwestionowali sens próbowania pianek. Ale może nieprecyzyjnie się wyraziłem, przepraszam.
A tipy? Jeśli chodzi o sam smak, to jakieś krakersy, bądź nawet herbatniki, kostka czekolady i jazda. Chodzi o to, by wszystko się zlepiło, tworząc jedną całość (stąd podgrzewanie marshmallow na ognisku).
Ale tu nie o smak idzie. Nam to raczej średnio podchodzi. Sek w tradycji (tam dzieicaki robią to od małego i zawsze będzie im się kojarzyć, jak – by daleko nie szukać – nam pieczone kiełbaski, kiedyś, na ognisku, nawet jeśli były przypalone czy owęglone, ociekające tłuszczem).
Spróbuję. Rozumiem, że mieszkasz w USA? 🙂
Smak, jak smak… a jaki skład piękny i zdrowy! Nic, tylko wcinać!
Za nic bym nie kupiła, dziwię się, ze zdecydowałeś się na tak odważny czyn, haha. Poważnie, takie rzeczy to szerokim łukiem omijać. ;P
To ja napisałam ten komentarz, ale zapomniałam się podpisać, jakby co. 😛
Cukier i żelatyna. FIT 🙂
Nie szkoda Ci czasu i miejsca Panie Testerze na zajmowanie się takimi gó…mi jak te ochydne pianki, które w życiu bym do ust nie wziął?
Jest tyle ciekawych i konkretniejszych rzeczy w sklepach, które warto przetestować, choćbym polecił coś co niedawno odkryłem w Lidlu czyli twaróg wędzony dymem Pilosa, mimo że całe życie nienawidziłem twarogu…
Pozdrawiam
Pewnie masz trochę racji. Ale gdybym nie spróbował to nigdy bym się nie dowiedział o co chodzi z tą modą w stanach na pieczone pianki :). Dzięki za polecenie twarogu, słyszałem o nim trochę dobrego, trzeba będzie spróbować. Od poniedziałku tydzień włoski więc tym bardziej trzeba się wybrać.
Jak masz jeszcze coś ciekawego do testów, to daj znać :).
Twaróg wędzony dymem Pilosa jest wyśmienity! Fajnie byłoby zobaczyć jego test na tej stronie 😀 Polecam też przetestować serek wiejski z truskawkami/brzoskwiniami z Piątnicy 🙂
Czasem taką piankę jedną lub dwie rzucam do filiżanki z kawą i wtedy jest mniam
No i wiem już jak je wykorzystam 🙂
Też nigdy nie potrafiłam zrozumieć czym w Ameryce się tak zachwycają. Sam cukier i to w beznadziejnej konsystencji. 😀
Dokładnie, choć to nie reguła, ich zamiłowanie do burgerów podzielam w 100% :).
nie przygotowywuj! daj mi 😀 widziałam w polo, ale nie kupiłam 🙂 ale jeszcze nic straconego, w biebrze na mnie czeka 😀
E tam, wiele nie straciłaś :).
Z ogniska lepsze, ale i tak ciezko zrozumiec ich popularnosc w usa.
Ja tam nie rozumiem fenomenu wątróbki, ale co ja mogę wiedzieć 😀