Dziś mam dla Was małą konfrontację. Sosy słodko-kwaśne to pojęcie tak szerokie, że ciężko mi je gdzieś umieścić. Te ze słoików to zupełnie coś innego niż to co możemy dostać w azjatyckich knajpach i fast foodach. Mimo to cieszą się one dużą popularnością, więc postanowiłem sprawdzić jak wypadną w tym zestawieniu marki Mikado (z Lidla) i Aspiro z Biedronki.
Szczerze mówiąc nie pamiętam dokładnie cen tych produktów, bo przeleżały dość długo w szafce czekając na swoją kolej, ale wydaje mi się, że oba kosztowały 3,49zł (możecie poprawić mnie w komentarzach). Cena jest więc zachęcająca, bo taki słoik wystarcza na około 3 porcje.
Zacznę od sosu słodko-kwaśnego Aspiro z Biedronki.
Nie jadam zbyt często gotowców tego typu (zdecydowanie wolę sosy pomidorowe jeśli chodzi o coś na szybko) więc po otwarciu byłem całkiem pozytywnie zaskoczony. Sporo warzyw, miły aromat i dobra konsystencja. Sosy jadłem oczywiście z kurczakiem i ryżem i ten z Biedronki naprawdę szamałem z chęcią. Nie uderzyło mnie tam nic wybitnego, ale dostałem to czego można się spodziewać za nieco ponad 3zł. Orientu nie ma, ale jest słodko, jest kwaskowato, są warzywa. Smakowo nie razi nic ani in plus, ani in minus :).
Problemem Aspiro jest jednak nieciekawy skład. Mamy warzywa, wodę a dalej… syrop glukozowo-fruktozowy i cukier. Nieciekawie.
Teraz pora na Mikado Orientalna Słodycz z Lidla
Powiem szczerze, że wielkich różnic w smaku nie widziałem, może poza tym, że sos z Lidla był nieco bardziej kwaskowaty. Miałem też wrażenie, że kawałki warzyw są nie tylko większe, ale w ciekawszych na mój gust proporcjach (więcej tych, które lubię).
Mimo, że myślałem, że skład będzie bardzo zbliżony, to okazało się, że ten Lidlowski jest znacznie ciekawszy. Nie ma syropu G-F, a i reszta chyba też wygląda lepiej (choć to już pozostawiam Waszej opinii).
Podusmowanie
Jeśli do sosów dodamy kurczaka i ryż, to jest to jak najbardziej zjadliwe danie. Niemniej jednak, mnie tu nie urzekło nic na tyle by mieć ochotę wrócić do tych sosów. Chętnie jednak na szamam.pl przygotuję kiedyś coś podobnego w domowych warunkach.
Jeśli miałbym wybierać zwycięzcę, to postawiłbym na sos Mikado z Lidla, głównie ze względu na lepszy skład, bo smakowo oba produkty wypadły podobnie.
-
6/10
-
6.5/10
Ostatnio sos z biedronki się pogorszyl. Jest obrzydliwy. Ma jakiś sztuczny posmak. Fuj!!! A szkoda bo kiedyś kupowałam 🙁
* Sos z lidla ma w % mniej warzyw i owoców – razem 34,8%, w dodatku na pierwszym miejscu ma wodę. Nie wiadomo ile jest jakich warzyw – proporcje są zatajone (pod pozorem ich zmienności).
* Sos z biedronki ma blisko 42% warzyw i owoców (przecier jabłkowy – nie podano %) czyli o 1/5 więcej warzyw. Proporcje są znane, wiadomo za co się płaci. Każda zmiana tych proporcji będzie od razu widoczna.
* Sos z biedronki jest ponadto o 60g cięższy (o 13%). Zatem warzyw i owoców w biedronkowym mamy 218g a w lidlowym zaledwie 160g. Czyli biedronka jest tu lepsza o niemal 40%!
* Co do cukru i syropu GF. To mit, że syrop jest zły, a cukier dobry, bo oba są prawie tak samo złe. „wykazano zależność między spożyciem cukrów prostych (***fruktozy*** lub dwucukru ***sacharozy***) a lipogenezą de novo, tj, syntezą tłuszczu ze składników nielipidowych oraz wskaźnikami biochemicznymi profilu wątrobowego – AST, ALT, GGTP.”
Zależy od składu syropu, bo czasami może być nawet „zdrowszy” od cukru. Ale cóż z tego, jeśli jest wtedy mniej słodki. Podobnie jest z cukrem – cóż z tego, że zdrowszy, jak trzeba go użyć więcej dla tego samego efektu.
* Nie można tu też zapominać o fruktozie występującej w innych dodatkach takich jak zagęszczony sok ananasowy. Tym zabiegiem ukrywa się faktyczną ilość cukru pod pretekstem zdrowego dodatku. W sosie z Lidla – jest go aż 6% – a jako, że jest skondensowany (pozbawiony wody) to ekwiwalent rozcieńczony wodą miałby co najmniej 5x większą objętość – czyli w słoiku jest nie 27g ale jakieś 138g dolanego soku ananasowego (z którego odparowano by wodę).
* Przy czym ze składu sosu z lidla można wyczytać, że ma nawet więcej cukru! 20g/100g (tak! 20%) w biedronce jest cuktu mniej: 17g/100g. Ostatecznie sos z lidla ma 376kJ a z biedronki 365kJ.
PS
Nie zrobiłeś zdjęcia wartości energetycznej sosu z lidla, więc skorzystałem z: http://www.tabele-kalorii.pl/kalorie,Sos-slodko-kwasny-z-ananasem-Orientalna-Slodycz-Mikado.html
Warto poczytać trochę o syropie i cukrze. Bo istotnej, znaczącej różnicy naprawdę nie ma.
„Syrop glukozowo-fruktozowy występuje pod nazwą handlową „izoglukoza”, syrop wysokofruktozowy (ang. high fructose syrup – HFS) lub wysokofruktozowy syrop kukurydziany (ang. high fructose corn syrup – HFCS). Do jego produkcji wykorzystywana jest skrobia kukurydziana, z której pod wpływem hydrolizy otrzymuje się syrop wysokoglukozowy (zawiera 96–98% glukozy).” http://dieta.mp.pl/zasady/show.html?id=118347
„Syrop glukozowo-fruktozowy jest szeroko stosowany w różnych gałęziach przemysłu spożywczego. HFCS-42, czyli syrop o 42% zawartości fruktozy stosowany jest w produkcji dżemów, wsadów owocowych, owoców kandyzowanych, zup, ketchupów, zalew do ogórków i śledzi, likierów, piwa, wyrobów piekarniczych, a także w przemyśle mleczarskim – do mlecznych napojów fermentowanych, serków twarogowych, deserów mlecznych i lodów. Do słodzenia soków oraz napojów gazowanych i niegazowanych używany jest HFCS-55, zawierający 55% fruktozy.” http://dieta.mp.pl/zasady/show.html?id=118347
Podobnie jest z glutaminianem sodu. Mało kto wie, że występuje on w olbrzymich ilościach w dojrzałych pomidorach (dlatego są takie smaczne) lub serze. Dlatego wielu kucharzy sypie swoje potrawy parmezanem, który ma glutaminianu najwięcej. A jakaż to różnica czy proszek, czy parmezan?
Inna sprawa, że glutaminian sodu naturalnie powstaje w organizmie człowieka do kilkunastu gram na dobę. Mało kto wie, że stosowanie łącznie soli i glutaminianu sodu pozwala zmniejszyć użycie soli, która też jest zła. Ale nie można jej wyeliminować całkowicie – bo z drugiej strony jest niezbędna. Problem jak zwykle to ilość.
Także skoro glutaminian występuje naturalnie, wytwarzany jest przez organizm, pozwala zmniejszyć spożycie soli… nie warto go tak oczerniać. Zła sława glutaminianu wynika z tego, że dodaje się go to śmieciowej żywności. Ale sól też się tam dodaje w dużych ilościach, a na sól „aż tak” nikt nie „najeżdża”. Dlaczego? Bo jest znana od wieków… a glutaminian jest rzekomo sztuczny, nienaturalny – więc jest mania kupowania wszystkiego niby zdrowego, co nie zawiera glutaminianu. Za to ma więcej soli i cukru. A jak już coś jest super zdrowe, to nie ma ani cukru, ani soli, ani syropu, ani glutaminianu. Smaku też nie ma… Trzeba zachować zatem jakiś zdrowy rozsądek.
O! Proszę bardzo jaki lidl zdrowy: „Miąższ tamaryndowca zawiera cukier inwertowany – mieszanina glukozy i fruktozy (do 25%)” http://rozanski.li/?p=80
Skoro w słoiku dali zagęszczony przecier z tamaryndowca, to faktycznie cukru jest tam gdzieś z 40-50% w tym przecierze… Na szczęście nie dodali go wiele.
Wszystko to potwierdza to zasadę, że diabeł tkwi w szczegółach. :]
Nie zapisał się mój poprzedni komentarz dot. syropu i glutaminianu.
„Syrop glukozowo-fruktozowy występuje pod nazwą handlową „izoglukoza”, syrop wysokofruktozowy (ang. high fructose syrup – HFS) lub wysokofruktozowy syrop kukurydziany (ang. high fructose corn syrup – HFCS). Do jego produkcji wykorzystywana jest skrobia kukurydziana, z której pod wpływem hydrolizy otrzymuje się syrop wysokoglukozowy (zawiera 96–98% glukozy).”
„Syrop glukozowo-fruktozowy jest szeroko stosowany w różnych gałęziach przemysłu spożywczego. HFCS-42, czyli syrop o 42% zawartości fruktozy stosowany jest w produkcji dżemów, wsadów owocowych, owoców kandyzowanych, zup, ketchupów, zalew do ogórków i śledzi, likierów, piwa, wyrobów piekarniczych, a także w przemyśle mleczarskim – do mlecznych napojów fermentowanych, serków twarogowych, deserów mlecznych i lodów. Do słodzenia soków oraz napojów gazowanych i niegazowanych używany jest HFCS-55, zawierający 55% fruktozy.” http://dieta.mp.pl/zasady/show.html?id=118347
Tak samo jest z glutaminianem sodu. Mało kto wie, że występuje on w olbrzymich ilościach w dojrzałych pomidorach (dlatego są takie smaczne) lub serze. Dlatego wielu kucharzy sypie swoje potrawy parmezanem, który ma glutaminianu najwięcej. A jakaż to różnica czy proszek, czy parmezan?
Inna sprawa, że glutaminian sodu naturalnie powstaje w organizmie człowieka do kilkunastu gram na dobę. Mało kto wie, że stosowanie łącznie soli i glutaminianu sodu pozwala zmniejszyć użycie soli, która też jest zła. Ale całkowicie wyeliminować jej też nie wolno, bo jest potrzebna.
Obecnie jest moda na to, by eliminować wszystko co brzmi nienaturalnie. Ale wtedy zamiast syropu GF i glutaminianu daje się więcej cukru i soli. To brzmi naturalnie, więc nikt się nie czepia. Naprawdę zdrowa żywność nie ma za to ani cukru, ani soli, ani glutaminianu ani syropu… ani tez smaku. Trzeba więc zachować zdrowy rozsądek. Przy czym w przypadku cukru i syropu różnicy nie w zasadzie ma, to dla glutaminianu i soli już jest. Bo w niewielkich ilościach glutaminian może wyjść wręcz na zdrowie.
Bardzo wartościowe komentarze. Dzięki bardzo. A powiedz jeszcze, jeśli masz takie informacje, dlaczego producenci nie słodzą zamiast syropu i cukru czymś zdrowszym (np stewia)?
Zapewne dlatego, gdyż stewia jest droższa od cukru i syropu. Na oko cena sosu musiałaby być o ok. 1 do 2 zł wyższa. Smak też mógłby być odczuwany mniej naturalnie (wyczuwalna gorycz w tzw. końcówce smakowej).
Ale to nie wszystko. Zaburzony zostałby także skład procentowy, który trzeba byłoby czymś uzupełnić. Jeśli w sosie lidla jest jest 20% cukrów – to eliminując 1/5 składu trzeba by np. dodać ok.100ml wody a co za tym idzie także i zagęstników. W konsekwencji smak i konsystencja sosu uległyby pogorszeniu. Alternatywnie można by dodać więcej warzyw – to z kolei powodowałoby dalszy wzrost ceny do poziomu 5-7 zł.
Trzeba też powiedzieć, że cukier to może i puste kalorie, ale jednak wydaje się bardziej naturalny, gdyż występuje powszechnie w warzywach i owocach. Jadamy go w takiej czy innej postaci od wieków. Kwestia tylko w jakiej ilości i w jakich proporcjach. Natomiast glikozydy stewiolowe mimo że naturalne, to występują tylko w jednym gatunku roślin. Ich struktura chemiczna jest o wiele bardziej skomplikowana. Po dziesiątkach lat spożywania nie wiadomo, jakie może dać to skutki uboczne. Pochodzenie naturalne nie daje żadnych gwarancji, czy coś jest bezpieczne – istnieje wszak szereg roślin, grzybów czy zwierząt naturalnie trujących. Ale marketingowo fakt, że coś jest naturalne – tutaj stewia – świetnie się sprzedaje.
Także jeśli ktoś nie musi rezygnować z cukru, stosuje go w ograniczanych ilościach to wg mnie bezpieczniej jest dla niego stosować cukier, syrop GF, względnie miód. Z miodem też jednak trzeba uważać, bo to przecież również cukier. Tyle że wzbogacony o witaminy i mikroelementy. Ale utyć od niego też się da, jak się będzie go jadło zbyt dużo :]
Także dla osób z nadwagą stewię i inne wynalazki można traktować jako coś w rodzaju leków, zamienników cukru, suplementów. A zdrowi po co mają bez potrzeby faszerować się mniej lub bardziej „naturalną” – ale zawsze – chemią?
Jest jeszcze jeden argument. Gorzki smak ewolucyjnie miał nas chronić sprzed spożyciem trujących substancji. Może więc to nie przypadek, że nawet w takiej stewii można doszukać się tego gorzkiego końcowego posmaku?
Znalazłem takie informacje o stewii:
Bezpieczeństwo stosowania stewii budzi dosyć spore kontrowersje, podobnie jak innych słodzików. Badani wskazują jednak, że stosowanie stewii jest bezpieczne. U niektórych osób mogą jednak pojawić się niekorzystne reakcje takie jak np. zawroty głowy, wzdęcia, bóle mięśni. Stewia może też wchodzić w interakcje ze związkami litu i lekami obniżającycmi stężenie glukozy we krwi. Może też powodować reakcje alergiczne u osób uczulonych na rośliny z rodziny chryanthemum.
Stewii powinny unikac osoby z chorobami nerek. Stewia może wpływać na wydalanie sodu. Uważać powinny również osoby z nadciśnieniem tętniczym. Stewia nasilanie działanie leków obniżających ciśnienie tętnicze.
https://nutriporta.wordpress.com/2012/06/03/stewia-naturalny-ale-czy-bezpieczny-slodzik/
—–
Wyniki niektórych badań na szczurach ze stewiozydem wykazały, że powoduje on zmiany w leukocytach krwi, wątrobie, mózgu, komórkach szpiku na różnych poziomach. Jednak efekty te muszą zostać lepiej zrozumiane by móc się wypowiadać na temat mutagenności tego związku [6].
Badania na zwierzętach wykazały efekt hipotensyjny stewiozydu. Doustne podawanie ekstraktu wodnego ze Stevii wywołało rozszerzenie naczyń krwionośnych i nerkowych, powodując niedociśnienie oraz zwiększenie wydalania moczu i sodu. Roślina ta posiada zdolności rozszerzania naczyń zarówno u zwierząt z normalnym, jak i podwyższonym ciśnieniem tętniczym [15].
http://www.leki-i-fakty.pl/node/78
Także nie jest to substancja, która przechodzi przez organizm ludzki bez wchodzenia z nim w interakcje. Jeśli taktować ją jako lek – takie skutki uboczne są dopuszczalne. Chorzy zwykle godzą się na małe ryzyko wystąpienia różnych skutków ubocznych. Pytanie, czy zdrowi też powinni brać na siebie bez potrzeby takie ryzyko :)?
No racja. Niemniej producenci i tak mocno przesadzają, gdy w składzie np często jest po kilka razy cukier, a na pewno z raz czy dwa, by starczył, tylko chodzi im o sprzedaż, uzależnianie od słodkiego i o tym warto mówić, bo ja tam nie chcę tyle cukru jeść z produktami, a bez tego produktów jest niewiele, więc warto wyrabiać sobie świadomość, a może pójdą po rozum do głowy producenci, że lepiej jak będzie umiar.
Sos z lidla plus za lepszy skłąd no bez syropu g-f dobre sosy azjatyckie bo i hinduskie maja w mark and spencer rewelacja cena 9-10zl za troszke wieksza porcje. Sos Rogan Josh polecam
W Kato nie ma jeszcze tego sklepu ;/
Oho! i ja lubię porównania. Jeśli miałabym wybrać to wzięłabym ten z Lidla. 😀 Ale raczej zbyt często takiego problemu nie mam, bo z 80% moich obiadów jest na ostrro. 😀
To co polecasz w ostrzejszych klimatach z takich gotowców? 🙂
Podłączę się i mogę z pełną odpowiedzialnością polecić sos Uncle Ben’s Seczuański Chilli Fusion, niezmienny od lat, dla mnie nr 1 jeśli chodzi o te klimaty, i wiadomo, filecik z kurczaka i ryż, pozdrawiam Konrad (ceny: Lidl: 5,99 zł, ale udało mi się ostatnio w Auchan dopaść poniżej 5 zł)
Dopisuję do listy „must try” 🙂
Przydatne porównanie. Uwielbiam wszystko co ma słodko-kwaśny smak. 🙂 Skoro byłeś w biedronce to może natknąłeś się na akcję „Włoskie smaki”? Gorąco polecam stamtąd tortellini firmy Rana z wędzonym łososiem. To chyba najlepszy twór pierogowy jaki jadłam w życiu! Akurat pod kątem porównań włoskie pierożki z Lidla mogą się zdecydowanie przy nich schować.
A i także Mozzarella firmy Galbani to jedna z najsmaczniejszych moim zdaniem na polskim rynku. 🙂
Byłem niestety jeszcze przed akcją Włoskie Smaki, ale trzeba będzie zajrzeć bo widziałem kilka interesujących produktów :). Co do pierożków, brzmią bardzo dobrze. Nie wiem czy pamiętasz, ale kiedyś testowałem coś w ten deseń z Lidla: czarne tortelloni właśnie z łososiem, choć akurat te było przeciętne :).
lubię takie porównania ^^ Musisz kiedyś dla mnie porównać pesto z biebry z lidlem… wiem że już jedno recenzowałeś, ale dla mnie to paranoja, że graficznie są takie podobne, a w smaku kolosalna różnica 🙂 A może lepiej nie, bo ja i tak mam spaczone kubki smakowe i jeszcze nakopałbyś mi do dupy 😀
Myślę, że to dobry pomysł. Ja uwielbiam te świeże pesto z Lidla, więc chętnie porównam. Myślę jednak, że dobrze będzie jeszcze do tego dobrać ze 2-3 marki które produkują świeże pesto (o ile takie są :)).
Zgadzam się i też proszę o porównanie tych pesto! Natomiast co do tych sosów, to tego z Lidla nie jadłam, aczkolwiek faktycznie ma lepszy trochę skład. Ten z Biedronki natomiast uwielbiam absolutnie i często bardzo go jadłam. 🙂
O rajuniu! Jak się cieszę 😀 Poszukam na necie i dam Ci znać! 🙂 Dziękuję ^^
Oby Pan tester się przychylił, w Almie też mają ^^
Tak jak mówiłem. Dobrego pesto nigdy zbyt wiele, więc jak najbardziej :).
łiiiiiiiiiiiii ^^ o matko, przez was nigdy nie wydorośleje 😀