Dziś postanowiłem stworzyć nieco nietypowy wpis, bo z jednej strony krótko przetestować stek wołowy z rozbratla marki Sokołów (który polecaliście na fanpage), ale jako, że oprócz kupienia mięsa na stek niesamowicie ważne jest jego przyrządzenie, to postanowiłem spisać kilka porad na to jak przygotować stek w warunkach domowych.
Stek z Rozbratla Sokołów – Test
Na początek ciekawostka. Steki Sokołowa z rostbefu i antrykotu które testowałem już prawie dwa lata temu (wow, aż sam jestem zdziwiony, że to już tyle czasu) są do dziś jednym z najpopularniejszych testów w historii bloga. Zarówno jeśli chodzi o liczbę wyświetleń jak i komentarzy. To właśnie Wasze komentarze pod tym testem sprawiły, że zacząłem stosować się do różnych wskazówek na temat tego jak smażyć steki i eksperymentować, dlatego podzielę się spostrzeżeniami pod dzisiejszym testem.
Ok przejdźmy do testu. Zacznę od ceny steków bo ta jest całkiem atrakcyjna. Swego czasu można było dostać je za 5,99zł za mniej więcej ćwierć kilogramowe opakowanie. Z tego co pamiętam normalnie cena kształtuje się na poziomie 30zł za kilogram. Stek który widzicie na zdjęciu kosztował mnie około 7zł.
W każdym opakowaniu znajdziemy także masło czosnkowe i gruboziarnistą sól.
Rozbratel okazał się dość specyficznym stekiem. Był mniej soczysty niż np. rostbef i mocno zbity. Mimo, że całość wydaje się dość chuda (oprócz części która wyraźnie pokryta jest tłuszczem) to podczas jedzenia mało przyjemnego tłuszczu okazało się, że jest dość sporo.
Struktura także odpowiadała mi mniej niż w przypadku steków z innych części. Powiedziałbym raczej, że była bardzo… oporna. Trzeba było się tu trochę nakroić. To raczej nie jest poziom delikatności i kruchości polędwicy ;).
Mimo niedociągnięć to fajny stek, choć powiedziałbym, że lepiej sprawdzi się na grillu niż patelni grillowej. Trudno go zepsuć, ale też trudno stwierdzić, że to najlepsze co można w stekowym świecie spotkać ;). Myślę natomiast, że Rozbratel to idealna wołowina do mielenia na burgery. Wydaje się, że ilość tłuszczu i struktura powinna sprawić, że można z tego zrobić naprawdę coś fajnego w tym temacie i jeśli spotkam go w promocji to w takim celu kupię na pewno.
Co do masła czosnkowego. Fajna sprawa. Jedna z czytelniczek pisała, że jest go trochę zbyt mało. Mój kawałek nie był jakimś olbrzymem a i masła dodałem standardowego od siebie, więc było wystarczająco. Smakowo również bardzo fajnie. Czosnek raczej delikatny, bez niepotrzebnej chemii.
Przepis na stek – jak przygotować dobrego steka w domu
Na początek zaznaczę, że (niestety) wciąż daleko mi do bycia ekspertem od robienia steków. Mimo, że prób jest już trochę za mną to do perfekcji jeszcze daleko. Natomiast sporo edukacji. Ogólnie każdy mówi coś innego. Nawet zdania między wielkimi szefami kuchni są podzielone, jeden mówi, żeby steka obracać cały czas, inny by zrobić to tylko raz, a jeszcze inny by dwa razy ;). Ogólnie moja rada jest taka: eksperymentuj, nic złego się nie stanie.
Mój przepis na steka (choć wciąż eksperymentuję, więc to raczej jeden z przepisów) a właściwie nie przepis co kilka „tipów”. Poniżej dodaję także kilka filmów, które warto obejrzeć i być może przygotować własny przepis :).
- Wyciągamy mięso z lodówki minimum 30 minut przed przygotowywaniem – to akurat trzeba zrobić. Jeśli stek będzie zimny to nie ma opcji by usmażyć go odpowiednio.
- Nacieramy steka olejem/oliwą – nie smaruję patelni tłuszczem. Zamiast tego nacieram nim samo mięso.
- Posypujemy solą i pieprzem – tu znowu dwie szkoły, jedni sypią przed smażeniem, jedni w trakcie a inni po. Ja nacieram oliwą i dodaję gruboziarnistą sól i pieprz. Wychodzi dobrze.
- Rozgrzewamy patelnię (odpowiednią) – z mojego doświadczenia wynika, że to bardzo ważny punkt. To znaczy musimy mieć odpowiednie narzędzie do smażenia.Słaba, cienka, marketowa patelnia daje mizerny efekt. Dlatego najlepiej przygotowywać to na patelni dobrej jakości (grube dno trzymające ciepło) albo równie dobrej patelni grillowej (ja mam ciężką, żeliwną patelnię, kupiona za 40zł, naprawdę polecam :)). Fajnie wypada także smażenie na steak rocku więc jak macie taki gadżet to również polecam (pamiętajcie tylko o porządnym rozgrzaniu.Temperatura takie 8/10, czyli rozgrzewamy mocno, ale nie przesadzajmy ;).
- Smażymy przez 2-6 minut z każdej strony – kładziemy raz, smażymy przez kilka minut z jednej strony i w tym czasie nie obracamy steka. Przewracamy i smażymy tyle samo. Czas smażenia trudno sprecyzować bo zależy od wielkości (grubości) steka i pożądanego stopnia wysmażenia. Ja smażę około 3 minut z każdej strony.
- Smażenie boku – fajny tip miał Jamie Oliver, który pod koniec smażenia brał steka i wysmażał jeszcze warstwę tłuszu (o ile taka występuje w danym kawałku). Możecie to zobaczyć na pierwszym filmie poniżej.
- Dodajemy masło i dodatki (opcjonalnie) – obejrzałem masę przepisów znanych ludzi w jaki sposób przygotowują steki i wielu z nich dodaje masło na patelnię pod koniec smażenia, do tego czosnek czy zioła i polewa tym mięso. Możecie spróbować, choć dość łatwo przypalić całość i wyjdzie nieciekawie ;).
- Zdejmujemy z ognia i zostawiamy na około 5 minut – po tym czasie… smacznego :).
To raczej dość uproszczony przepis. Poniżej kilka filmików, które pomogą Wam w eksperymentowaniu po swojemu.
Bardzo klasyczny przepis z fajnym tipem Jamiego Olivera:
Nieco bardziej wybujała wersja z dodawanie masła, czosnku i ziół wg. Gordona Ramsaya
I pierwszy z serii filmików traktujących o tym jak przygotować steak idealny w wykonaniu Hestona Blumenthala, który ma do tematu nieco inne podejście niż większość. Cała seria to wyższa szkoła jazdy, ale warto zobaczyć. Na YT znajdziecie tez jego steki w bardziej „domowych” warunkach.
Pan Tester
-
7/10
-
7/10
-
6/10
Stek niejadalny. Smażyłem po 7 min z każdej strony i nic. Surowy w środku, mięso jak guma. Po przedłużeniu smażenia jeszcze bardziej niejadalny.
stek z rozbratla z sokołowa to jakaś porażka. same błony. zdecydowanie nie polecam tej firmy
Potwierdzam wcześniejsze opinie. To mięso zwyczajnie nie nadaje się na steka. Ciężko rozkoić, a w ustach sama guma. Wylądował w koszu.
MĄDRALO!!zamiast do kosza trzeba bylo wrzucic do garnka pokrojoną wolowine z warzywami lub inne i zrobic chociażby gulasz.
Uwielbiamy steki. A to coś było niejadalne! Wylądował w koszu, bo nie szło go zupełnie pogryźć, a lubimy krwiste czy półkrwiste. To Szczyt chamstwa sprzedawać coś takiego do jedzenia, a tym bardziej na stek.
Dokładnie to samo dzisiaj napisałem do producenta. Nie nadaje się do jedzenia i nie można tego właściwie przyrządzić. Podeszwa. Brrrr…..
Sokołów wypuścił darmową aplikację na Androida „Stek Timer” – sam korzystam i polecam! Bardzo ułatwia, a steki wychodzą dokładnie takie jak powinny.
Dzięki za informację. Ściągnę sobie przed kolejnym stekiem ;).
Przepraszam za offtopa, ale czy Pan Tester planuje wybrać się na polowanie 4-paku Chipslettenów do Żabki/Fresha? Mi chodzi głównie o smak papryczek chili (ta czarna tubka) – czy będzie ich recenzja czy są podobne do tej tajskiej „limitki” (u mnie mimo napisu „limitowany” jest w stałej ofercie) i nie ma sensu pisać tego samego po raz drugi, tyle że z chyba większym ogniem niż w limitce? Z góry pozdrawiam i świetny blog 😉
Przegapiłem komentarz ;). Ostatnio nie bywałem w Żabce. Jeśli będę w najbliższych dniach i jeszcze będą te chipsy to kupię :). Myślę jednak, że jak to w przypadku chipslettenów bywa smak będzie raczej dość płaski i delikatny.
U mnie była sytuacja taka, że najpierw kupiłem dwa po 6 zł i był rewelacyjne, mięso delikatne, kruche i rozpływające się w ustach, aż oczy przecierałem, bo nie mogłem uwierzyć, że w tej cenie taką dobrą wołowinę kupiłem. Następnego dnia pojechałem i kupiłem jeszcze 3 i te okazały się niejadalne, dokładnie takie jak Ewa wyżej opisała. Szkoda, bo już się cieszyłem bo nigdzie nie idzie kupić dobrych steków, a te z polędwicy są baaardzo drogie i też nie zawsze dobre. Co do steków z Lidla to nie polecam, mają tam te z BeefMaster, ot z polskich mlecznych krasuli, nadają się na gulasz co najwyżej albo do zmielenia.
P.S Ja miałem masło szałwiowe nie czosnkowe.
to spoko ale te krasule sa uwazane obok argentynskich za najlepsze na swiecie 🙂
Hmm, to może zależy od partii w takim razie…
Przepraszam, pytanie nie na temat, ale zbliża się tydzień francuski w lidlu i nie wiem czy tarty to wywalone pieniądze. Mają kilka rodzajów za 7,49 w tym z porami, a z małżami droższa 9,99. Kupić na spróbowanie czy odpuścić z założenia? Kiedyś tortilla (nie w sensie gumowego naleśnika tylko placek z ziemniakami zalany sztucznymi jajkami) okazała się prawie niejadalna, ale to było chyba w hiszpańskich a produkty francuskie mogą być lepsze choćby przez zastosowanie ziół, ale tak naprawdę nie mam pojęcia.
Nie miałem okazji próbować tych tart z Lidla. Te z Biedronki są jednak bardzo przeciętne. Niestety w najbliższych dniach pewnie w Lidlu nie będę :(.
To pewnie będą podobnie słabe, te sklepy raczej równają w dół i nie należy się nastawiać pozytywnie. 🙁
Fajny pomysł z hamburgerami, to chyba jedyne, do czego bym kolejny raz kupiła ten „stek”. Też mam raczej średnie, wyłącznie domowe, doświadczenie w przyrządzaniu steków, ale żaden nigdy nie ywszedł mi tak niejadalny jak ten rozbratel z Biedry. Włączając w to moje pierwsze próby z niesezonowanymi, chudymi kotletami z lokalnego mięsnego.Ciężko było w ogóle wykroić jakieś mięso spomiędzy żył i tłuszczu. A to co wykroić się dało – padaka, twarde i niesmaczne.
Pójdę w teorię spiskową i zasugeruję, że Biedra wypuściła je na rynek tylko i wyłącznie po to, żeby steki z rostbefu i antrykotu, które, mam wrażenie, ostatnio mocno obniżyły loty, wyszły w porównaniu na niebiański rarytas 😛
Ciekawa teoria ;).
Jadłaś może steki z Lidla (jakaś ichniejsza marka chyba: Rzeźnik czy coś takiego)?
Jadłam akurat dziś, więc wraca i melduję – lidlowy z antrykotu bardzo na plus, kuchy i pyszny 🙂
Dobra wiadomość! Dzięki!
Dokładnie te same doświadczenie miałem z tym rozbratlem. Wylądował w koszu. Guma niejadalna. Tego się nie dało pogryźć dobrze w ustach. Co innego ten z rostbefu jak piszesz wychodzi na moim gazowym grillu idealnie.