Biedronka wydaje w ostatnich dwóch tygodniach nowości w takim tempie, że nie nadążam z testowaniem ;). Dziś kolejna nowość z tego dyskontu (tym razem z trwającej akcji „Odkryj Smaki Azji”) a w kolejce już kilka kolejnych produktów (wczoraj także na fanpage z akcji Azjatyckiej pojawił się mikrotest). Dziś na tapetę biorę jednak pierożki Samosa z warzywami.
Pewnie część z Was pamięta jak w poprzedniej edycji produktów Azjatyckich w Biedronce testowałem pierożki Gyoza. W tej edycji pojawiły się one także w wersji na słodko, a oprócz tego właśnie pierożki Samosa, których w styczniowej odsłonie nie było w ogóle.
Z pierożkami Gyoza Samosy mają wspólnego trochę więcej. Po pierwsze cena, która w tym wypadku także została ustawiona na 5,99zł. To całkiem przyzwoicie moim zdaniem.
Zgadza się także gramatura – 230g co jednak przekłada się na dość pokaźną ilość sztuk (w moim przypadku konkretnie 10 pierożków), bo nie jest to produkt, który należy do specjalnie ciężkich.
Pierożki Samosa z Biedronki a skład
Powiem szczerze, że skład pierożków naprawdę zaskakuje pozytywnie. Właściwie trudno byłoby się tutaj do czegoś przyczepić. Myślę, że tak jak często idzie krytyka na producentów, tak tym razem warto pochwalić ;).
W opakowaniu znajdziemy także sos chilli (o jego smaku za chwilę) którego skład to taki standard w tej kategorii. Woda, chilli, regulatory ;).
Smak Pierożków Samosa
To jeden z tych produktów które ocenia mi się ciężko, bo to gotowiec, którego nie próbowałem w wersji domowej/restauracyjnej. Oceniam więc jako Samosowy laik w kategoriach czy to jest smaczne czy nie, nie porównując do oryginału.
Całość w piekarniku powinna spędzić tylko około 3 minut.
Myślałem, że ciasto na samosy ma być mega chrupkie (coś jak sajgonki smażone na głębokim oleju) ale te było bardziej… naleśnikowe. Chrupkość tych pierożków była równa zeru. Trochę rozczarowanie. Smakowo takie ciasto również nie było dla mnie niczym ciekawym. Powiedziałbym raczej, że było nudno i mdło.
Farsz natomiast uważam za całkiem udany. Co prawda nie jestem wielkim fanem zielonego groszku, którego tutaj było sporo, ale kompozycja całkiem udana. Dało się tutaj zobaczyć (charakterystyczny żółty kolor) i wyczuć wyraźnie sporą ilość kurkumy. Ja akurat lubię więc jak najbardziej na plus.
O ile smakowo farsz był fajny, tak niestety był suchy, a w połączeniu z równie suchym ciastem jadło się to super ciężko… a po 2-3 sztukach przypomniałem sobie, że w opakowaniu był jeszcze sos.
Sos to moim zdaniem tradycyjny sos słodkie chilli typu tao-tao. Ja go lubię więc mi smakowało, samosy także jadło się przez to przyjemniej.
I teraz najważniejsze zdanie tego testu: producent podaje, że pierożki samosa można robić albo w piekarniku, albo we frytkownicy, moim zdaniem zrobienie ich we frytkownicy to jedyny słuszny pomysł. Będą wtedy chrupkie, nie tak suche i ogólnie fajne (moim zdaniem). Jak dla mnie informacja o piekarniku w tym wypadku jest zupełnie nietrafiona. Niektóre rzeczy muszą być smażone by miały sens i to chyba jedna z nich. Jeśli robiliście te pierożki na oleju, dajcie znać czy mam rację ;).
A jeśli lubicie kuchnię azjatycką to zerknijcie na mój nowy przepis na szamam.pl gdzie pokazuję jak przygotować w 20 minut makaron z kurczakiem po Singapursku :).
Pan Tester
Biedronka
-
7/10
-
9/10
-
4/10
Bardzo dobre, smarze je na patelni. Cała paczka to dla mnie za dużo – więc zostawiam część z nich (polanych sosem) na drugi dzień i podgrzewam, są wtedy jeszcze lepsze :).
A mnie bardzo odpowiadały. Chociaż jak najbardziej chętnie bym wypróbowała domowe – tylko muszę przekonać mamę do współpracy; ja mogę robić farsz, ale z powodu uczulenia i ranek na rękach nie mogę wyrabiać ciast.
Za to w ogóle nie jadłam sosu. Oddałam koleżance, mam ostry octowstręt (zapach octu wywołuje u mnie odruch wymiotny), więc wolałam nawet nie otwierać.
Indyjskie samosy zazwyczaj podaje się z miętowym sosem/dipem/chutneyem. Można go zrobić ze świeżej mięty, albo koncentratu miętowego, bardzo szybko.
Niestety się skusiłam …. ogólnie nawet nie ma się do czego przyczepić , ale jako fanka kuchni indyjskiej mogę wyrazić swoją opinię z racji tego ,że jadłam samosy w restauracji oraz robiłam je sama w domu . Otóż po pierwsze te z biedronki są małe , no ale to można akurat przeboleć z racji tego ,że w opakowaniu mamy 10 sztuk . Po drugie w oryginale nie ma marchewki …. no i po trzecie dla mnie osobiście zdecydowanie za mdłe, bez smaku , mało doprawione .
Muszę spróbować takiej domowej wersji ;).
Koniecznie wiesz gdzie po przepis jak coś 🙂
Z sosem sweet chilli i odpowiednio przypieczone smakują naprawdę przyzwoicie. Fajna przekąska.
Mister Tester – ogarnąłbyś jakiś test tych „FRYTEK KURCZAKOWYCH” ? Akurat w biedronce widziałem pomiędzy frytkami a paluszkami rybnymi były takie opakowania przypominające opakowania z frytek z „MC Donalds” ale z napisem Frytki Kurczakowe czy jakos tak ;p
Podobnież słabe, ale jak ogarnę wszystkie inne nowości z Biedry które czekaja (jakieś chore ilości nowości ostatnio) w kolejce to może sięgnę 😉
burgeryyyyy
Są już 😉