Lay’s Max Bekon [test i opinie]

Miałem odpuścić już serię Lay’s Max, ale bekonowych nie mogłem sobie odmówić. Bekonowe Lay’s były swego czasu wybitne i miałem nadzieję, że wersja MAX nawiąże choć trochę do tradycji.

Wiem, że podczas testowania Lay’s Max Orientalna Salsa pisałem, że średnio odpowiada mi taki pomysł na chipsy. Dziwne, nienaturalne, konsystencji ziemniaka nie ma tam za grosz. Wciąż nie jestem ich zwolennikiem, ale bekon tym razem się udał.

Po bardzo przeciętnych w smaku Lay’s Bekonowych z serii “Idealne na Film” trochę straciłem wiarę, że Frito wyprodukuje jeszcze dobre chipsy o smaku porządnego, wypasionego warchlaka. Jednak dokonali tego.

Bekon czuć tu na kilometr. Bekon jest w każdym chipsie. Dobry, bekon, który nijak nie smakuje jak prawdziwy bekon, za to smakuje jak najprawdziwszy chipsowy bekon. Masło maślane? Whatever, jestem w bekonowej agonii, otóż smak ten przypomniał mi złote dla przekąsek lata dziewiędziesiąte.
Dla fanów chrupania Lay’s Max Bekon będą idealne. Te chipsy chrupią tak, że obudzą umarłego. Jak pisałem wcześniej, mi średnio odpowiada ten pomysł, ale Król Bekon powrócił, byłem więc skłonny wybaczyć wiele.

Mam wrażenie, że MAX odnosi się także do ilości przyprawy jaka została użyta. Czy są za słone? Wielu powie, że tak, ale nie dajcie się zwieść, ten smak jest tak wybitny, że nie można przesadzić.

Podsumowując, stare dobre bekonowe Lay’s wróciły w nowej odsłonie. Innowacja dla jednych na plus, dla jednych na minus, dla mnie ważne, że jest TEN smak!

Podobne tematy:

Lay’s Karbowane Bekon [test i opinie] Chipsy Tesco Finest Sweet Chilli [test i opinie] Lay’s Chorizo [test i opinie] Karbowane Lay’s Curry [test i opinie]