W waszym ostatnim głosowaniu na Facebooku padło na kiełbaski curry z tygodnia alpejskiego w Lidlu (choć nowa pizza z Biedry wcale nie została daleko w tyle – śledźcie fanpage, wrzucę Wam jej mikrotest w formie posta na fb ;)). Tydzień Alpejski nie jest może tak popularny jak azjatycki, francuski czy amerykański, ale ma kilka ciekawych produktów. Po tym jak postanowiłem zrobić domowe currywurst uznałem, że warto spróbować także gotowej wersji w wykonaniu Lidla.
Currywurst z Lidla – cena i skład
Właściwie początkowo nie ogarnąłem, że nie posiadam mikrofalówki i nie wiem czy dam radę przygotować lidlowskie kiełbaski curry. Okazało się jednak, że producent przewidział także możliwość podgrzania ich przez kąpiel wodną. Całość trwa około 10 minut (mikrofalówka jest opcją szybszą, około 2-3 minut).
Jedna uwaga, jeśli szukacie przyprawy curry która jest tu jako dodatek to znajdziecie ją (wraz z drewnianym widelczykiem) na spodzie, pod naklejką ze składem. 😉
A jeśli już jesteśmy przy składzie. Niestety ten nie jest najlepszy. Oprócz tego bałem się, że „kiełbaski” okażą się raczej zwykłymi parówkami patrząc na zdjęcie na opakowaniu. Cena? 4,99zł, czyli do przełknięcia.
Kiełbaski curry z Lidla – smak
Nigdy nie miałem niestety okazji jeść kiełbasek curry w ich naturalnym środowisku (czytaj w górskich niemieckich czy austryjackich miejscowościach), ale zdarzało mi się jeść je (jak wspomniałem wyżej) zarówno w wersji domowej jak i z food trucków które specjalizują się w temacie. Niestety muszę stwierdzić, że kiełbaski curry z Lidla były dość odległe smakowo do tego czego próbowałem.
Po pierwsze i najważniejsze. Moje obawy co do samych kiełbasek okazały się słuszne. To raczej parówki a nie kiełbaski. Można było wywnioskować ze składu że raczej nie będzie to mięsny produkt najwyższej jakości i byłoby to wnioskowanie bardzo słuszne. Jednak w parówkowej kategorii nie jest to zły produkt.
Natomiast długi skład alpejskiego currywurstu ma swoje odzwierciedlenie w smaku całości. Sos jest moim zdaniem bardzo nieprzyjemny, kwaskowaty i „gryzący” swoją sztucznością. Bardzo nienaturalnie podbijane smaki… no po prostu jest źle. Przyprawa curry miałem wrażenie że także mocno średniej jakości, ale to już pominę. 😉
Podsumowanie
Moim zdaniem kiełbaski w sosie curry z Tygodnia Alpejskiego w Lidlu to deal słaby. Zdecydowanie lepszą opcją jest moim zdaniem kupienie po prostu całkiem fajnych białych kiełbasek i przygotowaniu sobie tego w domu (sprawa jest naprawdę szybka, zerknijcie do przepisu na szamam.pl który wrzuciłem Wam na początku testu).
-
7/10
-
2/10
-
3/10
W Niemczech w Lidlu, w Polsce podobno też, można kupić gotowe jedzenie w opakowaniach, które do złudzenia przypominają stare opakowania McDonald’s. Wśród nich CurryWurst. Czyli Rostbratwurst w sosie + curry i widelczyk. Czas przygotowania identyczny. Znaleźć tam można prawdziwą kiełbasę bratwurst i całkiem smaczny sos, przy prawa jak przyprawa. Całość jest smaczna, taka fast-foodowa wersja tego popularnego w Niemczech dania. W ogóle w Niemczech kiedyś było to w ofercie i ten produkt z Lidla smakuje tak samo i kosztuje bez promocji €1,29. Podobne danie za €1 znalazłem w sieci Aldi i sos był już kiepski.
Na opakowaniu z Polski jest napisane „kiełbasa” czyli dość szerokie pojęcie więc nie ma co być zaskoczonym „parówką”. Kilka lat temu chyba w bardzo podobnym opakowaniu sprzedawał to też niemiecki Lidl, ale z kiełbasą bockwurst, a to ciutkę inna kiełbasa od rostbratwurst
Powaga w niemieckim Maku sprzedawali currywurst? 😮
Tak. Jest to przecież podstawa niemieckiego streetfoodu. Curry ostre albo curry łagodne + kajzerka.
zapłać 5 złotych
dziw się, że dostałeś parówkę w keczupie
XD
Hm, mam skrajnie różne odczucie 🙂 Kupując to już spodziewałem się parówkopodobnych „kiełbasek”, bo z grubsza takie currywursty jadałem w niemieckich imbissach (oczywiście są i inne, ale takie moim zdaniem bardzo częste). Parówki jak dla mnie całkiem smaczne (tego typu parówek, lekko chrupiących, się w pierwszym-lepszym sklepie nie kupi, żadne „Berlinki” czy inne wynalazki tu nie podpadają, może serdelki raczej), sos jak dla mnie OK, a przyprawa curry mocno korzenna i aromatyczna. W moim odczuciu sos jest raczej słodki, a po przyprawieniu z woreczka nawet za słodki. Czuje się pewien kwasek, ale to dodaje tylko uroku. Przy czym ja to wszystko wymieszałem i poczekałem, aż się przyprawa rozpuści. Doskonale przypasowało mi do gotowanych ziemniaków i załatwiło problem szybkiego obiadu 🙂
Przeczytałem Twoją recenzję PRZED zjedzeniem tego więc spodziewałem się czegoś paskudnego i…byłem dosyć pozytywnie zaskoczony. Moim zdaniem ta kiełbaska nie zasługuje na tak niską notę jak 3/10. W sumie nic specjalnego, ale nie jest zła. Ja bym jej dał 5/10, w porywach może nawet i 6/10. Co prawda nie mam porównania do prawdziwego Currywursta ale jak dla mnie było to jak najbardziej zjadliwe. Chociaż ten proszek curry rzeczywiście był jakiś szemrany i przypominał bardziej chemiczne bliżej nieokreślone coś niż curry.
Oj, żeby ten test pojawił się przed piątkiem! Wracając z pracy kupiłam, w sobotę przygotowałam, smakowo gorsza niż kiełbaski z niektórych food trucków, które zasadniczo jada się wracając nad ranem kiedy człowiek nawet nie wie co łyka, a zresztą i tak za chwilę nie będzie w brzuszku tylko w krzaczkach. Te przyprawy właściwie jeszcze pogorszyły wszystko a już poziom wyjściowy nie był za wysoki. A jeszcze w mojej porcji woreczek był, ale widelczyka nie dodali. Dziwne, bo dobrze zalepione czyli raczej nie wypadł.
Parówka w tym curry wurst była ok 81% mięsa bez wzmacniaczy smaku. w Berlinie jadłem była kiełbaska biała smażona i było rewelacyjnie sos był nie z ketchupu. w aldi i w Carrefour można dostać fajne ketchupy z curry heli a w aldi ich marki dają rade. w tesco promocja na chipsy tesco finest w tym nowe smaki ser brie z żurawina , wołowina z gorczycą i grilowanej szarpanej wieprzowiny. promo z 8zl na 6.70
To jest taka potrawa, której sensu w wydaniu „gotowiec z dyskontu” za diabły nie rozumiem. Tyle samo czasu potrwa zrobienie tego samego z ulubionej kiełbasy i ulubionego keczupu, drożej nas to wcale nie będzie kosztować… skoro nie oszczędzamy ani kasy, ani czasu, to po co jeść niesmaczne?
btw, teraz dopiero zauważyłam w tekście link do przepisu z wersją ambitną, czyli keczup plus inne składniki. W Berlinie miałam okazję jeść tylko w wersji mniej ambitnej, czyli po kiełbasa+keczup+przyprawa curry – jak ktoś ma mało czasu, to polecam, też bardzo smaczna opcja, szczególnie jak kiełbasa jest dobra.
Allie mam bardzo podobne odczucia – o ile widzę sens robienia gotowców trudnych lub czasochłonnych (pizza, pierogi itd, itd) o tyle tego typu rzeczy zawsze mnie dziwią, bo to serio jest 15 minut roboty i tak jak mówisz nawet szczególnie oszczędności w tym nie widać (szczególnie jeśli użyjemy parówek tak jak w tym produkcie) ;).