Pamiętacie batony WW? Były popularne na długo przed popularnością WWW :). Dwa czekoladowe złączone paluchy. Super kruche i czekoladowe. Kiedyś moja czołówka. Nie jadłem ich dawno, ba nawet dawno ich nie widziałem, ale natknąłem się na WW i to od razu w formie dużej (235g) czekolady. Nie mogłem tego przegapić.
Czekolada WW Wedla oczywiście również podzielona jest na kilkanaście oblanych czekoladą wafli. Trudno tu właściwie mówić o czekoladzie, to połączone do kupy „słupki” WW, ale czy na pewno?
Moim zdaniem albo przez lata mocno zmienił się smak tej przekąski, albo moje wyobrażenia z czasów kiedy do wyboru miałem to, lub Prince Polo (swoją drogą chyba też sporo lepsze :)) były zbyt wygórowane. Swoją drogą ciekawe jak WW wypadło by w konfrontacji wafli.
Zacznę od walorów smakowych. Wszystkie słodycze Wedla mają dla mnie ten charakterystyczny smak, którego nie mogę opisać. Najbardziej daje mi się on we znaki w torciku Wedlowskim i… czekoladzie WW.
Środek, to z tego co mówi etykieta orzechowy wafelek. Orzechów to ja tu nie czuję, stawiałbym raczej na tradycyjnego kakaowego wafla, ale za to całkiem solidnego.
To co stanowi siłę WW to duża ilość czekolady opawająca wyżej opisane wafle. Trudno nie odnieść się tutaj do Kit Kata. Działa to na tej samej zasadzie. Gruba, zbita, sztabka dobrej jakości czekolady i coś chrupiącego w samym środku. Prosta recepta na sukces i tu ten sukces został osiągnięty. Czekolada WW nie zawodzi, ale też nie porywa, spodziewałem się (pewnie niesłusznie) czegoś znacznie lepszego. To chyba jeden z tych produktów, który bazuje na kultowej marce i wydaje pod nią kolejne produkty. Czekolada WW to trochę takie połączenie poprawnego produktu i sentymentu.
Swoją drogą, czekolada jest na tyle gruba, że ciężko odłamać czasami pojedynczego “palucha”.
Pan Tester
Simply Market
-
8/10
-
7/10
-
7/10
Kiedyś uwielbiałem wyroby Wedla. Niestety firma ta postanowiła truć swoich klientów olejem palmowym (batony WW). Dla tych, bardziej dociekliwych olej palmowy składa się głównie z nasyconych kwasów tłuszczowych, przez co jest całkiem dobrym smarem dla urządzeń mechanicznych (w tym samochodów itp..), niestety z powodu tychże tłuszczów jest środkiem chemicznym powodującym nowotwory, niszczenie żył (miażdżycę) itd…
Trudno się mówi, ale ŻEGNAJ WEDLU…
Dawno nie czytałem takich bredni. Olej palmowy nie jest dobrym wyborem, ale nie z uwagi na zawartość nasyconych kwasów tłuszczowych, a fakt, że często bywa uwodorniony. Ciekawe jest to, że zawartość tłuszczów nasyconych czyni z niego rakotwórczy środek chemiczny. W takim razie smalec i olej kokosowy też są rakotwórczymi środkami chemicznymi? Doucz się i nie szerz jakichś pseudonaukowych teorii, bo jeszcze ktoś to potraktuje na serio.
Batoniki miały mniejszą warstwę czekolady na zewnątrz jak dobrze pamiętam. Jakoś nie lubię gryźć czekolady 😛 Ale same wafelki w środku dobre
Ubóstwiam zarówno tę czekoladę i batoniki 🙂
Ale masz też wrażenie, że to już nie to co kiedyś? 🙂
Mnie Wedlowskie produkty nie kuszą, nie lubię, a ten wafelek to tylko marna podróbka KitKat’a 😛
Nie wiem co było pierwsze, ale nie sądzę, że słowo podróbka jest odpowiednie :).
Z tym, ze kitkat byl pozniej…
WW to kawał mojej młodości, a raczej czasów „za małolata”. Kiedyś bardzo mi smakowały, ba lubiłam je niesamowicie. Dobrze pamiętam ich smak i strukturę. Chyba czas by znów stawić temu produktowi czoła! 🙂 Jednak boję się tego rozczarowania :/
O nie, jak oni mogli mi to zrobić, kochałam ten wafel, od kilku lat nie jem słodyczy, a oni musieli wypuścić to? No jak się na to nie skusić? 🙁
Phi, to już nie to samo 😛
Przyznam się, że nigdy nie jadłam wafli od Wedla. Chyba będę musiała jakiegoś wafelka w końcu spróbować, jednak nie bardzo wiem czego się spodziewać, ze względu na to, że wedlowskich czekolad nie lubię (przed nienawiścią ratuje je tylko sentyment do marki), a np. chałwa już mi bardzo smakuje.
Szczerze mówiąc, jeśli czekolady Wedlowskie Ci nie odpowiadają, to z tą testowaną dzisiaj i ogólnie waflami w czekoladzie tej firmy, może być ciężko, bo jak wspomniałem, są dość charakterystyczne :).